Napisane przez: torlin | 19/12/2010

350 wpisów

Zdjęcie stąd

Strasznie ciężkie zadanie Logosie. Ale będę starał się być szczery i dokładny. Więc z okazji 350 wpisu małe résumé…

Założyłem ten blog spełniając swoje młodzieńcze marzenie o prowadzeniu ogólnodostępnego czasopisma kulturalnego, coś w rodzaju dawnego „Przekroju”. Tak strasznie brakowało mi wtedy dostępu do wszelkich informacji, możliwości kopiowania ciekawych artykułów, wyżywałem się w drobnych formach, które jednak w najmniejszym stopniu nie interesowały nikogo.

Czy spełniło się moje marzenie? I tak, i nie. Z jednej strony na pewno „tak”, piszę o tym, co mnie bawi, interesuje, bulwersuje, gniewa, irytuje, zachwyca, mogę również wypowiadać się na temat swoich wątpliwości. A dlaczego „nie”? Wyjaśnienie jest w podtytule, który Cię tak zbulwersował. Mój blog przestał być ascetyczny, jest kolorowy, ze zdjęciami, z popularnymi tematami. Właściwie jedynie Defendo w e-mailach dopominała się ode mnie  dłuższych i trudniejszych wpisów. Ale ja wiem, że to jest takie nienowoczesne, przypomina dawną „Kulturę” z olbrzymimi stronicami, czarno – białymi tekstami i zdjęciami. Ludzie dzisiaj żądają form krótkich, błyskotliwych, nienużących i kolorowych. A moim celem była pewnego rodzaju akademizacja blogu (akademizm w znaczeniu „kostnienie w naśladowaniu utartych wzorów”), surowe piękno rozważań na temat Sztuki i Kultury, odarte z codzienności, wahań i problemów rzeczywistości. Jak wszyscy wiedzą, musiałem zmienić swoje założenia, zmusili mnie do tego moi Czytelnicy, którzy natychmiast rozmowę kierowali na boczne tory, a ja, jak już wielokrotnie pisałem, nie miałem wpływu na komentarze.

Zdjęcie stąd

Co mnie zachwyciło pozytywnie? Jest jedna rzecz, która stanowiła dla mnie największą niespodziankę, to jest rozwiązywanie moich zagadek. Nigdy w życiu się tego nie spodziewałem, ze wszystkie: malarskie, epistolograficzne i inne będą tak chętnie rozwiązywane. Aż mi wstyd mówić o pierwszej zagadce, bo ja bojąc się braku odpowiedzi dałem wręcz banalną. Bogactwem blogu są jego czytelnicy i komentatorzy. Tak mi miło, że niektórzy są u mnie od dawna (nie będę wymieniał, bo aż się boję, że kogoś ominę), żal mi tych, którzy byli ze mną przez kilka lat, a później przestali mnie odwiedzać. Nie ma Alicji, mojej pierwszej komentatorki, jeszcze w blogu w Interii, nie ma Dory (Doroty Szwarcman), która obraziła się na mnie za jeden wpis dotyczący kobiet, nie ma Jacobsky’ego, Jolinka.

Prywatnie poznałem trzy osoby (w kolejności poznania): Geografa (który przestał odwiedzać blogi, ale utrzymujemy kontakt prywatny), Kartkę i Antka z blogu Pana Adamczewskiego, umawiam się z Grzesiem i Rysberlinem na spotkanie, ale jakoś nie wychodzi.

Ja nie chcę, żeby to wyglądało na megalomanię, ale zauważyłem kilka razy, że po moim wpisie ukazywał się artykuł w papierowej „Polityce” dotyczący podobnej tematyki, raz – myślałem że przypadek, później pomyślałem, że redaktorzy robią to samo co ja – przeglądają mnóstwo materiałów w poszukiwaniu ciekawego tematu (bym rzekł – zapładniającego 😀 ).

Amicusie – rola blogów? Mnie się wydaje, że jedynie indywidualna, dla konkretnego człowieka. Są oczywiście blogi wstrząsające światem, jak ten lekarza z Bagdadu, ale te miliony blogów są szansą wyżycia się konkretnej jednostki, w poszukiwaniu „bratniej duszy” (że zacytuję Anię z Zielonego Wzgórza).

Najgorsze są chwile załamania, kompletny brak tematu, myśli, czasami człowiek ma chęć rzucić to wszystko i przestać. Ale po kilku dniach czy tygodniu jestem szczęśliwy, że tego nie zrobiłem. Jak chcecie się czegoś więcej dowiedzieć ode mnie, to napiszcie – szczerze odpowiem.


Odpowiedzi

  1. Zapomniałem dodać, że te 350 wpisów dotyczy jedynie blogu w Łotrpressie, wcześniej była Interia.

  2. 350 w nowej erze! Gratuluję.

    Jak już zacząłeś Szacowny Torlinie to jestem ciekaw Twoich doświadczeń, jako komentatora. Nie idzie mi o recenzowanie blogów, w których bywasz i wystawianie cenzurek. Idzie o doświadczenia w komentowaniu i ewentualne przygody z tym związane.

  3. Ludzie dzisiaj żądają form krótkich, błyskotliwych, nienużących i kolorowych.

    Ale to niekoniecznie musi być sprzeczne. Warto przyjrzeć się, jak swoje powieści konstruował i pisał Kurt Vonnegut jr. Rozłożenie fabuły na ciąg niewielkich spostrzeżeń – rozdziałów nie tylko ułatwia lekturę, ale i pozwala przekazać więcej i lepiej dotrzeć do odbiorcy.

  4. Myślę,że dłuższa forma w internecie jest również męcząca fizycznie. Bo co innego jednak czytać frapującą książkę , tak kartka po kartce . ..
    Do internetu jednak najwygodniej sięgać po krótkie zwięzłe informacje.
    Po odszukaniu łatwo jest od drukować informację 😉

    Jeżeli chodzi o blogi, to faktycznie jest wspaniała możliwość komunikowania się z ludźmi, z którymi prawdopodobnie czy to z przyczyn językowych, kulturowych czy wręcz geograficznych w życiu byśmy się nie zetknęli ( zwłaszcza z ich myślami ;).

    Ja tu trafiłam przypadkiem i pewne tematy tutaj pisane na tyle mnie zaciekawiły ,że z przyjemnością zaglądam nadal. Można powiedzieć ,że w moim przypadku jakaś kolejna forma edukacji 🙂

    Moje szczere gratulacje z powodu 350 postów – naprawdę wysokiego lotu ! ….
    Mam nadzieję,że będzie więcej ! ..

    Tutaj przytoczę jak statystyka światowa widzi blogi ;
    „Na świecie jest ponad 90 milionów blogów i liczba ta szybko rośnie. Jednak, zdaniem ekspertów, większość amatorów internetowych dzienników czyta cały czas te same blogi i nie korzysta z bogactwa blogosfery.”
    Czyli tak jak w życiu, krążymy w małej grupce ludzi, jak to ładnie ująłeś – ( w poszukiwaniu „bratniej duszy” że zacytuję Anię z Zielonego Wzgórza).

    Natomiast pomysłodawcą Dnia Blogera – 31 sierpnia – jest Izraelczyk Nir Ofir.
    Zachęca on autorów internetowych dzienników, aby tego dnia przeczesali sieć w poszukiwaniu ciekawych blogów i zamieścili linki do nich na swoich stronach. Wszystko po to, aby zintegrować środowisko blogowiczów i ułatwić im poznanie nowych ciekawych stron. 😀

    Pozdrawiam! …

  5. Przyjmując, że te 350 to jakaś cezura (przyznam, że wolę ramy czasowe jako bardziej wymierne) to i przyjmij, Torlinie Drogi, gratulacje i życzenie byś dalej wiódł swego przedsięwzięcia (w gruncie rzeczy każdy pretekst jest dobry, żeby co zacnego wypić:)) Sam mię kiedyś rugałeś, gdym się przyznał, że monitoruję blogów parę dziesiątków (co jest nawiasem tym prostsze, im mniej się na nich dzieje), i to chyba zakreśla potencjalny zakres możliwości wzajemnych relacyj i ilości komentatorów (pomijam rzeczy podług mnie blogami prawdziwemi nie będące jak blogi polityków i celebrytów z punktu mające setki zwolenników i adwersarzy). Natomiast wielce mnie raduje pewna myśl wspólna co do celu prowadzenia bloga, jako pewnego przymuszenia Czytelnika do pracy i nad sobą i nad swoją wiedzą, którego to zdania wygłosiwszy posypuję głowę popiołem, że się zawżdy Twoich wystrzegam zagadek, bom w tem od dziecka był nader kiepski…
    Kłaniam nisko:)

  6. Gratulacje Drogi Torlinie!
    Przyszłam tu ,jeśli tak można rzec „od Wachmistrza” i nie żałuję.
    Zagadek wielu nie rozwiązałam,ale to chyba taka choroba zawodowa.Po pewnym czasie ma się przesyt i szuka innych tematów, a Twoi komentatorzy jawią mi się jako znawcy, co bardzo mnie zawstydza.:-)))
    Rozczula mnie chwilami Twoja prostoduszność , nieomal dziecięca,ale krygować się nie musisz.
    Mnie zajęło prawie 1,5 roku nim się połapałam w blogosferze i nie obylo się bez przykrych incydentów.
    I jeszcze jedna uwaga: jest sporo bliogów, do którch autor(czy gospodarz bloga) nic nie wnosi.Skopjuje tekst znanego autora i po wysiłku.Tych- szczerze omijam.
    Moja opinia jest taka: istotnie piszemy w poszukiwaniu bratniej duszy, gdy się na nia trafi zazwyczaj jest obopólna korzyść, człek się czagoś nauczy, ma czas na refleksje.
    Wypiję dzisiaj za Twoje i Twoich komentatorów zdrowie pod okrzykiem „Vivat Torlin
    Trzystapięćdziesiąty”!!:-)))

  7. Gratulacje Torlinie!!!
    Co prawda nie podejmuję się odpowiedzi na Twoje zagadki ale zawsze czytam. Chyba po to by uswiadamić sobie po raz kolejny swoje ograniczenia umyslowe – nie mam bowiem głowy do zagadek.
    Bardzo dobrze Cię rozumiem, bo tez lubię pisać. A internet bardzo pomaga, no bo co dla piszącego może być przyjemniejszego niż odzew Czytelników. To wielki wynalazek – właściwie rewolucja!
    Jeszcze raz od serca gratuluję i życzę kolejnej okrągłej rocznicy!
    Pozdrawiam bardzo serdecznie

  8. Gratuluję trzech i pół setki! Twoje zdrowie!

    I obiecuję nie komentować, jeśli groziłoby to wykolejeniem Twoich myśli!

  9. I właśnie to jest najlepszy przykład, jak ciężko jest współpracować z Miłymi Komentatorami. Ależ ja nie miałem ochoty obchodzić jakiegokolwiek jubileuszu, odpowiedziałem jedynie na prośbę Logosa. A pomyślałem sobie, że warto mieć do tego jakiś pretekst, to zajrzałem do Działu Administracji Mojego Blogu i okazało się, że…
    Bardzo dziękuję za życzenia i miłe słowa. Zobaczę, co się da zrobić jeszcze „w tem temacie”. Mam dosyć grudnia, żeby już wreszcie był styczeń. Za dużo pracy.

  10. Hej – ha! Kolejkę nalej!
    Hej – ha! Kielichy wznieśmy!
    To zrobi doskonale
    Torlinowym wieściom!

  11. Gratulacje serdeczne:)

    tak sobie myślę, czy tyle napisałem?

    Ale ponad setka w S24, chyba ze 200 (albo prawie ) dwieście na TXT, teraz na wordpressie mam 47 jeśli dobrze pamiętam, a wszystko to od 12 stycznia 2007 czyli też około 350 tekstów przez 4 lata.
    No może więcej, bo jeszcze kilka jako cadfael, kilka w Smakoszku, Top 5 w starym s24.

    Z jednej strony niektórzy te 350 tekstów w rok potrafią napisać, z drugiej strony mam wrażenie, żem napisał za dużo.

    A teraz zacznie się kadzenie:)
    Takich 350 tekstów jak twoje , Logosa czy kiedyś Defendo nie napisałbym i w lat 8:)
    Bo trza mieć więcej wiedzy, erudycji, zapału, risercz staranniejszy niż mój robić itd

    Zastanawiam się czy blogowanie to nie strata czasu trochę, ilez ksiązek bym przeczytał, ile filmów obejrzał, gdybym tak pisał i komentował 5 razy mniej:)

    No ale wtedy miałbym też więcej materiału w sobie, który domagałby się, by o tym napisać.
    Piszesz o spełnianiu marzeń, coś w tym jest, nie wiem, czy kiedyś o tym pisałem, pewnie tak, bo się powtarzam, ale dla mnie tak niektórych wkurzające wklejanie youtubków było spełnieniem marzenia o pracy radiowca.

    Znaczy zawsze starałem się (nie zawsze wychodziło) układać te swoje teksty w małe audycje, z zapowiedzą utworu, komentarzem do niego, często mające jakiś lajtmotiv, takie tematyczne audycje muzyczne.

    Pozdro.

  12. P.S.
    Pozwolę się nie zgodzić, że czytelnicy żądają wpisów błyskotliwych, nienużących, kolorowych i krótkich.

    Po pierwsze, wpis długi i trudny może być jednocześnie nienużący, ciekawy, frapujący, madry, wstrząsający, zabawny itd

    Po drugie, masz już w blogosferze pewną markę i nie musisz się obawiać o to, że jakimś wpisem rozczarujesz, zniechęcisz/znudzisz czy zbrzydzisz.
    Nawet jeśli jednym, to z uwagą/radością itd czytelnik przeczyta kolejny.

    Po trzecie, czy zdjęcia/youtubki/obrazki/filmy powodują, że tekst jest mniej wartościiowy? Chyba nie.
    To tak jak by twierdzić, że dobry wideoclip sprawia,że piosenka traci przesłanie czy jej ranga staje się mniejsza.

    Po kolejne, brak komentów pod tekstami trudnym lub gadka nie na temat nie oznacza, że czytelnik nie przeczytał/nie przemyślał/nie zastanowił się?Milczeć może zaś z podziwu, szacunku, braku wiedzy, wrodzonej nieśmiałości&skromności (jak ja:)) i z dziesiątek różnych powodów jeszczo.

    Więc prosze mi tu nie narzekać:), tylko pisać.

  13. i tak oto juz 350!!!!

    bardzo trudno jest urzymac „dyscypline” bloga, „siec” jest nosnikiem szybkich i zageszczonych komentarzy ktore same w sobie zachecaja do odpowiedzi ktore czesto zyja wlasnym zyciem 🙂

    wpisuje sie ostatnio rzadko, ale czytam kazdy wpis i komentarze 🙂

  14. Podobnie jak Grześ, nie uważam, że Czytelnicy oczekują krótkich, sms-owych wpisów. Może niektórzy ale niekoniecznie trzeba do nich dostosowywać. Autorowi też się od życia coś należy więc jeśli ma ochotę to niech się wypisze. Ważne, żeby tekst – niezależnie od tematyki – był ciekawy. Dlatego rozmaite ilustracje czy załączniki filmowe albo muzyczne dobrze mu robią. Twoje teksty są ciekawe – niektóre czytam kilkakrotnie. Lubię też niespodzianki jak np ostatnio atrakcyjnie podany obraz z obrazami.
    Czasem mam niedosyt w związku ze szlabanem na politykę, bo sztuka czy historia wiąże się z tą tematyką. Można by było pogadać o niej w trochę innym kontekście i przy mniejszych emocjach. Ale z drugiej strony rozumiem Twoją decyzję i staram się do niej dostosowywać.
    Pozdrawiam

  15. Nie zbulwersował ale zaciekawił 🙂

    Ale przede wszystkim: dzięki żeś tak serio potraktował moje pytanie 🙂

    Temat to jednak strasznie szeroki i sam nie wiedziałbym teraz od czego zacząć i nad czym się skupić.
    Może więc tylko zaznaczę kilka rzucających mi się do głowy na poczekaniu myśli.

    Jeśli chodzi o mnie, to ja nie oczekuję, ani tym bardziej nie „żądam” „form krótkich, błyskotliwych, nienużących i kolorowych” – ze szczególnym wyróżnieniem „krótkich” 🙂
    Lubie długie teksty, jeśli oczywiście są ciekawie napisane i z kórych czegoś interesującego mogę się dowiedzieć.

    Zauważyłem np. że moje teksty (te publikowane na blogu) z czasem robiły się coraz dłuższe, a Czytelników wcale nie ubywało… wręcz przeciwnie 🙂 Może więc jednak nie nudziłem za bardzo? 🙂
    Poza tym, ja do danego tematu staram się podejść dość kompleksowo, a tego nie można zrobić w krótkiej notce.

    Kiedy zaczynałem pisać swojego bloga (a było to dwa i pół roku temu – na WordPressie nieco ponad rok temu) to miał być taki tylko sobie eksperyment, ale z czasem zaczął odgrywać dla mnie coraz większą rolę.

    Może pozwolisz Torlinie, że dołączę tu fragment wpisu jaki zamieściłem na moim blogu „Brain Graffiti” w pierwszą rocznicę jego istnienia. Dotyczy on właśnie poruszanego przez nas tematu (i z góry przepraszam, że przydługie to nieco jest) ;):

    PS. Tylko nie wiem czy tego nie zdubluję, bo widzę że mój kometarz nie chciał wejść.

  16. Bloga traktuję jako pewien rodzaj pożytecznej zabawy, intelektualnej rozrywki, ale z drugiej strony widzę w nim jakiś poważniejszy rys.
    Mam poczucie, iż dzięki niemu „rozszerza się” jakby moje istnienie – mogę bowiem odcisnąć swój ślad nie tylko w moim najbliższym, fizycznym otoczeniu, ale i w zupełnie nieoczekiwanych miejscach. Jest to również forma auto-ekspresji, która wydaje się być naturalną potrzebą każdego człowieka.

    Naiwnością byłoby sądzić, że można zmieniać świat w pojedynkę, ale jednak zawsze można dorzucić jakąś małą cegiełkę, wtrącić własne trzy grosze – przy całym naszym ograniczeniu. Kto wie… w przyrodzie nawet trzepot skrzydeł motyla może wywołać tajfun. Ważna jest jednak ta możliwość dzielenia się myślami z innymi ludźmi.

    Poza tym, prowadzenie bloga może też być doskonałą gimnastyką umysłu, i już choćby to – utrzymywanie go w kondycji, tudzież odwleczenie Alzheimera 🙂 – stanowić może jego motywację, sens i usprawiedliwienie.
    Czy wreszcie: pisanie jest także sposobem na porządkowanie własnych myśli. Zdarza się, że odkrywamy przy tym całkiem nowe.

    * * *
    Blogowanie jest fenomenem, który zaczął mnie interesować sam w sobie. Jest to jakaś zupełnie nowa forma kontaktu między ludźmi, jeszcze niezbyt chyba dobrze zbadana, gdyż będąca właściwie in statu nascendi.
    Jest to także jeden ze sposobów publikacji, o tyle specyficzny, że nie zakłada żadnych materialnych gratyfikacji – autorzy blogów prowadzą je oczywiście nieodpłatnie. (Ale czy… bezinteresownie? To już inny temat 😉 )
    Uważam, że ta forma ma jednak wiele przewag nad publikacjami bardziej konwencjonalnymi. Przede wszystkim – pozwala na pełną niezależność, stanowiąc ważne źródło niezależnych poglądów.
    Wprawdzie w czasach, kiedy publikowałem w prasie „drukowanej” też udawało mi się nie ulegać żadnym naciskom, to jednak miejsce i warunki wymuszały niejako samą formę artykułu, którą niekiedy odbierałem jako krępującą.
    Czegoś takiego nie odczuwam pisząc bloga.

  17. * * *
    Forma bloga jest formą bardzo osobistą. Ma to zarówno swoje wady, jak i zalety, pociągając za sobą pewne konsekwencje, może nawet niebezpieczeństwa. Przede wszystkim naraża na zarzut promowania samego siebie – czy też wręcz rodmuchiwania własnego ego (bo któż z nas jest wolny od próżności?).

    Odium to musi być przezwyciężone treścią wpisów – wartością tekstów, uniwersalnością poruszanych tematów, intrygą pytań, rdzeniem problematyki; czymś, co zainteresowałoby każdego myślącego człowieka, zmuszało go do refleksji, wciągnęło do dyskusji.
    To właśnie jest dla mnie najważniejsze.
    * * *

    Witam chętnie każdego, kto zechce się podzielić swoim komentarzem i jestem wdzięczny tym, którzy to robią. Żałuję, iż mimo tego, że blog ma niekiedy po kilkaset odwiedzin dziennie, tak mało Czytelników zostawia tu swój ślad – uwagę, myśl, sugestię… A jedną z właściwości (i największych sił) bloga jest właśnie interakcja z odbiorcą. Nie jest dobrze jeśli blog zamienia się w coś, co przypomina mówienie „dziada do obrazu”. Znamy bowiem takie gwiazdy co to piszą, ale nigdy się ze swoich wyżyn do Czytelników nie odzywają.

    Staram się szanować wysiłek innych blogerów i jeśli decyduję się na komentarz, to dopiero po poprzednim zapoznaniu sie z tekstem, próbie zrozumienia go, przemyślenia… Tego samego oczekuję od innych, a nie tylko zaznaczenia własnej obecności jakimś ogólnikiem.

    Myślę, że warto rozmawiać.
    Tylko wtedy możemy się czegoś od kogoś nauczyć, zrewidować nasze ułomne poglądy, naprawić błędy, czy ewidentne pomyłki; spojrzeć na coś z innej perspektywy, rozważyć inny punkt widzenia.

  18. Do wszystkich moich komentatorów
    Właściwie mógłbym się podpisać pod Waszymi wpisami, a te szereg punktów Logosa potraktować jako swoje. Ale… Może ja je jakoś inaczej napiszę
    1. Żeby prowadzić blog trzeba mieć otwartość wobec ludzi, trzeba lubić ich i siebie. Dla mnie to jest podstawowy warunek. To nie musi być otwartość typu Agnieszki Jandy, bez przesady, niemniej musi to być umiejętność nawiązania rozmowy z inną osobą, będącą przecież inną „jednostką osobniczą” – tak jak w ostatnim wpisie Logosa pisałem o Stasiuku, te same wsie i miejscowości, a absolutnie inne wrażenia i odczucia. A ja zawsze powtarzam, lubienie ludzi wynika z lubienia siebie, akceptowania siebie takiego, jakim jesteś. A to wynika z braku kompleksów niższości (o kompleksach wyższości nie piszę, bo – moim zdaniem – ich nie ma, to są tylko skutki walki z własnymi kompleksami niższości). Ale się chyba trochę zagalopowałem w psychologię.
    2. Piszesz Babko o mojej dobroduszności, moi bliscy mówią o naiwności w szczerości. Ale to też ma wspólny mianownik z prowadzeniem blogu, ja nie wiem na czym to polega, ale ludzie natychmiast wyczuwają fałsz. Blog to jest trochę Twoja wiwisekcja, uzewnętrznianie siebie, twoich zdolności, pomysłów, umiejętności przelania na papier. I nie polega to tylko na pięknie, gdyż np. Kartku pisze wspaniale, dla mnie to jest artyzm, ale jednocześnie uwielbiam Grzesia, tego „mojego” anarchistę tekstowego, który mi przypomina Masłowską (Grzesiu – to miał być komplement 😀 ).
    3. Nie można mieć letniego stosunku do tematu, ludzie to natychmiast wychwycą, wyczują. Zaangażowanie, pasja, zainteresowanie, to jest podstawa dobrego blogu. Ja w każdym razie nie potrafię pisać o rzeczach, które mnie mało obchodzą.
    4. Nie wszyscy komentują. Ja sam wielokrotnie mam trudność w napisaniu czegokolwiek, zarówno u Wachmistrza, Kartki, Edwara czy Logosa są wpisy bez mojego jakiegokolwiek komentarza. A też trzeba zauważyć, że wypowiadamy się czasami różnie w rozmaitych okolicznościach – Logosie, to co teraz napiszę, jest uśmiechem, a nie pretensją. Piszesz teraz: „Staram się szanować wysiłek innych blogerów i jeśli decyduję się na komentarz, to dopiero po poprzednim zapoznaniu się z tekstem, próbie zrozumienia go, przemyślenia… Tego samego oczekuję od innych, a nie tylko zaznaczenia własnej obecności jakimś ogólnikiem”. A niedawno rozmowa Twoja ze mną w Twoim blogu (o filmach, z których żadnego nie widziałem) wyglądała tak:
    a. Torlin – Mogę Cię jedynie pozdrowić.
    b. Logos Amicus – Więc ja Cię też pozdrawiam… choć wolałbym jeszcze pogadać 🙂
    c. Torlin – Ale jak mam pogadać, jak nie widziałem żadnego z tych filmów?
    d. Logos Amicus – A ileż to się ludzie nagadają np. o książkach, których nigdy nie czytali? 🙂
    5. I to, co teraz napiszę, to jest moim przekleństwem i dobrodziejstwem. Jestem człowiekiem uporządkowanym, u mnie nożyczki leżą od lat w jednym miejscu, zawsze zanoszone na miejsce. Książki są poukładane według kategorii, wszystkie teksty mają mieć „ą” i „ę”, nawet w SMS-ach. Ja, jak nie dam notki po trzech dniach czuję się nie w porządku, jakbym coś nabroił, narozrabiał.
    Wielkie Dzięki za Wszystko

  19. Wydaje mi się, że powinno powstać słowo „niewporządku” – tak mi lepiej brzmi.

  20. Torlinie

    Po co „niewporządku”.
    A czemu nie napisać:
    „Czuję się być w nieporządku”?

    A poza tym:

    Hipoteza, iż lubienie ludzi jest dowodem samoakceptacji budzi mój (tak, tak) niepokój. Niepokoję się o samą hipotezę. Zbyt łatwo jest za jej pomocą wyjaśnić zbyt wiele.

    To bardzo wygodna hipoteza, wygodna, więc podejrzana.

    Równie dobrze można mniemać, iż okazywanie sympatii ludziom może świadczyć o lękach okaziciela, o jakimś kompleksie.

    Oba te wyjaśnienia są siebie warte.

  21. grześ pisze: Pozwolę się nie zgodzić, że czytelnicy żądają wpisów błyskotliwych, nienużących, kolorowych i krótkich.

    Ja jestem zwolennikiem tekstów bezmyślnych, nużących, bezbarwnych i dłuuugich jak flaki z olejem. Szkoda, że u Torlina takie nie występują. 🙂

  22. dana 1 pisze: Hipoteza, iż lubienie ludzi jest dowodem samoakceptacji budzi mój (tak, tak) niepokój. Niepokoję się o samą hipotezę. Zbyt łatwo jest za jej pomocą wyjaśnić zbyt wiele.

    Oświadczam, że hipoteza ta zaakceptowała się sama. Znany bloger TesTeq potwierdza jej słuszność w całej rozciągłości i podpisuje się pod nią obiema rękami.

    Naukowcy są zgodni – ta hipoteza jest jednym z podstawowych, odwiecznych praw natury – tak, jak to, że gdy jest zima, to musi być zimno. 🙂

  23. Dzięki Tes Tequ.
    Edwarze, odwróćmy sprawę, facet awanturujący się przy lada okazji, dokuczający taksówkarzowi, dozorcy, sprzedawczyni czy kasjerce wyrzuca z siebie negatywne emocje, a one są wynikiem braku samokontroli. To jest człowiek, który musi pokazać swoją wyższość w stosunku do osoby, która – jego zdaniem – jest w tym momencie uzależniona od niego. A wynika to z poczucia niedowartościowania, a to wynika z kompleksu niższości. Cbdo.
    Takich osób nawet piszących jest mnóstwo, włącznie z tymi na świeczniku politycznym i kulturalnym. Obrażenie się Dory też moim zdaniem wynikało właśnie z tego, nieumiejętność spojrzenia na siebie chodnym okiem i wynajdowanie ataków na swoją osobę, gdzie ich dalibóg nie ma i nie było. Są i inne osoby obrażające się pod byle pretekstem, pokazujące swoją władzę nawet tam, gdzie w gruncie rzeczy nie jest to w ogóle potrzebne. Ale po prostu potrzebna jest wieczna akceptacja i poklask.
    Dla mnie właśnie prowadzenie blogu to jest piękny przykład prawidłowego podejścia do życia. Przecież nie zawsze komentarze są miłe i przyjemne, czasami są krytyczne aż do bólu. Ja mogę bronić swojej racji, ale z taką samą żarliwością będę bronił prawa swoich komentatorów do wytykania (wytykiwania??) mi błędów i nieprawidłowości. Z wyjątkiem absolutnego chamstwa nie usuwam żadnych wpisów.

  24. Odwracać problem można wielokrotnie. Przypatrzmy się Twojemu kolejnemu odwróceniu.

    Więc po kolei:

    Prawdą jest Torlinie, że od wielu, wielu lat prawie nie występują w PL (moje osobista może błędne doświadczenie) kelnerzy, taksówkarze itp., których chciałoby się rugać i przywoływać do porządku. Pewnie ustały powody.

    Wtedy, kiedy do rugania były powody nie zawsze wynikało ono z potrzeby okazania wyższości. Było to często beznadziejną i nieskuteczną próbą unormalnienia świata. Była to próba naiwna.

    Zależność pomiędzy prowadzącym blog a jego komentatorami jest innej natury niż zależność dozorca – lokator. Jest to relacja dobrowolna.

    Jako komentator dosiadam się do tego stolika albo nie. Dosiadam się, słucham. Nudno moim zdaniem lub głupio, odchodzę. Jest ciekawie, zostaję.

    Gorzej ma pod tym względem Gospodarz. Niby w wirtualnym kółku można tolerować każdego. Miejsca jest nieskończenie wiele. Czasem jednak robi się ciasno, ciasno nie dla uczestników, ale dla subiektywnie rozumianego przez Gospodarza sensu rozmowy.

    Można oczywiście i tę ciasnotę tolerować.

    Nonsens bywa długo zabawny tyle, że od czasu do czasu trzeba jakoś przypomnieć, że to nonsens świadomie tolerowany. Ciągnąć za sobą ogon bredni nawet, kiedy to brednia wirtualna ciężko.

    Odkrycie, że lgną do mnie idioci bywa przykre przynajmniej dla mnie, bo chrześcijańskie twierdzenie, że nie ma idiotów a są tylko mniej normalni uważam za wygodne samooszustwo.

    Gospodarz może w takiej sytuacji zareagować różnie. Może ciąć ogon, może go też tolerować a nawet mu schlebiać.

    Mistrzowskim chwytem schlebiającym jest np. nazwanie głupoty obłudą (salutuję ten Twój chwyt użyty w innym blogu z najwyższym uznaniem). Człowiek woli bardziej być złym niż durnym w oczach odbiorcy.

    Jakkolwiek nie zareaguje lub nie zareaguje Gospodarz zawsze – tak jak i w Realu – można to zinterpretować i dorobić do tego gębę.

    Mnie szło o to by interpretacja była weryfikowalna. Starałem się to pokazać przez odwrócenie. Według mnie interpretacja odwrotna jest równie prawdziwa jak pierwotna, czyli OBIE są fałszywe.

  25. Przygodę z Dorą pamiętam. Był to raczej rodzaj wirtualnego linczu. Zebrał się sabat (może było ich dwie) i kłuł laleczkę Torlina szpilkami na wszystkie sposoby.

    Nie ważne czy moim zdaniem miałeś rację co do meritum (mam wątpliwości choć tego akurat dobrze nie pamiętam), ale sadzę że Twemu Koniowi zrobiło się lżej. Tak trzymać!

  26. dana 1 pisze: od wielu, wielu lat prawie nie występują w PL (moje osobista może błędne doświadczenie) kelnerzy, taksówkarze itp., których chciałoby się rugać i przywoływać do porządku. Pewnie ustały powody.

    Powód natychmiast się pojawia, gdy poprosimy taksówkarza o rachunek…

  27. TesTequ

    Kiedyś,( może i dziś) we Włoszech obowiązywała klienta zasada iż paragon czy rachunek za usługę powinien zachować do momentu oddalenia się od fryzjera, restauracji itd. na pewien określony przepisem dystans (70 m? Nie pamiętam).
    Była to rozpaczliwa próba zmiany kultury, oczywiście bezskuteczna. Do dziś przechowuję wyrwaną z zeszytu kartkę w kratkę od pewnego rzymskiego fryzjera, która miał uchodzić za rachunek. Zaryzykowałem, przyjąłem nie opłaciło się okazywać swojego obywatelskiego kompleksu wyższości, choć ewentualna kara była chyba w wysokości dobrych trzech obiadów w dobrej rzymskiej restauracji.
    To, o czym piszesz to raczej konflikt między państwem a obywatelem. Więcej w tym socjologii niż psychologii. Ja miałem na myśli dobroczynny wpływ normalnego rynku na stosunki międzyludzkie, a obecności na rynku poświęcamy znaczną część swego życia.

  28. Tak odnośnie zawodu FRYZJERA, to chcę zaznaczyć ,że u nas też się cenią i to nieźle !… Nie wiem, czy wystawiają rachunki :(faktury:) , bo w moim mieście to obiad z pewnością byłby syty 😀 …
    Cenniki są wystawione, różnicy między cieciami poza ceną nie widać 😉

    Poniżej cenniki , zobaczone na zaprzyjaźnionym blogu 🙂

  29. Mistrz fryzjerstwa pan Krzysztof 😉
    strzyżenie damskie – 210zł
    strzyżenie męskie – 100 zł , nie mówiąc o innych kosztownych duperelach też w podobnej cenie ! 😉

    😀

  30. 350!!! PIĘKNY NUMER!!!
    I proszę o bis!

    Zwykle czytam, wpisuję się niezbyt często i nie koniecznie na temat 🙂
    Zawsze wolałam słuchać, jak mówić i czytać, zamiast się merytorycznie wypowiadać, bo uznaję swoje niedostatki i nie chcę wyjść na taką, co to koniecznie musi coś na każdy temat.
    Torlinie – na twoim blogu można sobie pooddychać.
    Nie spotka tu czytelnika przykre doświadczenie, tematy są wielowątkowe, raz bardzo dla mnie interesujące, raz jakby mniej. Podziwiam cię jednak niezmiennie i bardzo sobie zaglądanie na blogowe łamy cenię.
    Zdrowia życzę i tematów na kolejne 350 wpisów a potem jeszcze kolejne i tak da capo al fine 😀

  31. Kiedy już zbaczamy nieco z tematu Torlinowego 350 wpisu, a o rachunkach mowa, dziś doświadczyłam kolejny raz , o ja naiwna, tych zmian, o których pisze dana-1, a raczej tego , czego już i moim zdaniem za szybko nie ma!
    Rachunek się zgadzał, kasa też,ale nie było w szybko pakowanej torbie jednego produktu.Ciekawam ile w ciągu przedświątecznego dnia zarabia kasjerka tym sposobem.
    Poszukiwania gałki muszkatołowej, niezbędnej w mojej kuchni na święta w kliku osiedlowych sklepach i marketach- spełzły na niczym.Wszędzie mnie informowano,że nie opłaca się sprowadzać, bo zaraz po świętach będzie remanent
    i nowe stawki Vat.
    Chyba muszę skoczyć na Seszele po gałkę, a mam tylko jeden dzień na upieczenie piernika i pasztetu.Mimo tej dramatycznej sytuacji-pozdrawiam Was Wszystkich z całego serca i Zdrowych, a Spokojnych Świąt życzę. 😉


Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

Kategorie