Napisane przez: torlin | 29/10/2007

Powstanie Polski

Edwar zwrócił moją uwagę na ZNAKOMITY WYWIAD Rafała Geremka ze Zdzisławem Skrokiem, archeologiem, (a drugi świetny wywiad na ten temat TU). Trzeba go naprawdę przeczytać z uwagą. I ja postanowiłem do tych tekstów dodać kilka przemyśleń. Ja nie mówię, że tak było, ale tak jak w wypadku Daenikena po prostu stawiam pytania (zresztą najczęściej niewygodne dla polskich uczonych).

Po pierwsze – od najdawniejszych lat zastanawiałem się, jak to jest. Normanowie pływali po morzach, byli specjalistami od kolonizowania obszarów, do których można było wpłynąć rzekami. Byli na Rusi, w Anglii, Sycylii, północnej Francji, południowych Włoszech. I nic ich nie interesowała „bliska, południowa zagranica”? Nie wpadli na pomysł, aby wpłynąć Wisłą i Odrą? Dlaczego?

Po drugie – od lat fascynowała uczonych nazwa „Dagome Iudex”, nawet w Wikipedii podane jest, że „bezpodstawne są hipotezy używające imienia występującego w regeście za dowód skandynawskiego pochodzenia Mieszka I”. Tymczasem w moim wydaniu „Kroniki Polskiej” Galla – Ossolineum z 1965 roku – jak wół jest napisane, że pewne zdanie łacińskie jest niezrozumiałe „qui primus nomine vocatus allio”, co jest bez sensu, a zamiast „primus” powinno być „prius”, co oznacza wtedy „który pierwej zwany innym imieniem”. I wtedy Dagome jest zrozumiały. Otóż słowo Dagome może wywodzić się od norweskiego słowa Dagon, które w tłumaczeniu znaczy Mieszko.

Po trzecie – wstrząsające fakty podają wydawnictwa archeologiczne. Okazało się, że od lat 60. ubiegłego wieku odkrywa się mnóstwo śladów skandynawskich w Polsce, były one ukrywane ze względu na „starożytność Polaków jako Słowian”. Zarówno na Pomorzu, jak i w Wielkopolsce odkryto dziesiątki zbiorowych mogił wojowników skandynawskich, z uzbrojeniem, hełmami. Wszystkie książki napisane od wojny do początku lat dziewięćdziesiątych umniejszały rolę i obecność Skandynawów na naszych ziemiach. Odkopane osady pomorskie były ośrodkami handlu, a że były one stałe, świadczy o tym obecność kobiet skandynawskich. Osady te są o wiele starsze od wielkopolskich. Archeologia dostarcza dowodów, że Normanowie mogli być istotnym czynnikiem w drużynach władców Polski: Mieszko I miał ich wg Ibrahima ibn Jakuba 3000 wojów, a Bolesław Chrobry: 1.500 w Gnieźnie, 1.300 w Poznaniu, 800 we Włocławku i 300 w Gieczu. Cmentarzyska, groby, materiały wyciągnięte z dna Jeziora Lednickiego, tego jest po prostu za dużo, żeby twierdzić, że te wszystkie materiały to efekt wymiany.

Po czwarte – zainteresujmy się latami wieku IX i X. Nie wiadomo, w którym roku urodził się Mieszko, ale załóżmy, że w 935 roku i że dzieci się rodzą, gdy ojcowie mają 20 – 25 lat. W takim razie Siemomysł urodził się 910 – 915, Lestek 885 – 895, Siemowit 860 – 875, a Piast 835 – 855. Zauważmy, że Popiel został wygnany poza granice księstwa do Kruszwicy, a z Gniezna do Kruszwicy są 54 kilometry, czyli to księstwo było całkiem malutkie. Zauważmy również, że GEOGRAF BAWARSKI, wymieniając mnóstwo plemion słowiańskich z IX wieku, nie wymienił ani jednego z Wielkopolski. I co zrobimy z wiadomością, że gród w Gnieźnie został wybudowany dopiero w latach 40. X wieku? Musiał go wybudować Siemomysł, najpierw spalił stary i na tym miejscu wybudował nowy. To gdzie rządzili Siemowit i Lestek? W Gieczu? W pierwszej połowie X wieku GIECZ w przeciwieństwie do innych ważnych grodów wielkopolskich jak Poznań i Gniezno nie został spalony i zbudowany od podstaw, a jedynie znacznie powiększony.

Pierwsza zapisana nazwa „Polanie” dotyczy dopiero końcówki X wieku. Gall pisze: „Siemowit (…) granice swego księstwa rozszerzył dalej niż ktokolwiek przed nim”, a jego wnuk Siemomysł „pamięć przodków potroił zarówno urodzeniem, jak i godnością” i jeżeli do tego dodamy, że Pomorze Gdańskie i Sandomierszczyznę POLANIE  zdobyli dopiero w latach 70. X w., Śląsk i Pomorze Zachodnie – w latach 80. X w., a Mazowsze i Małopolskę – w końcu X w. – to jest pytanie: jakiej wielkości były pierwotne tereny Popiela i Piasta, skoro i Siemowit i Siemomysł je za każdym razem potroili? Skąd nieznany lud jeszcze w IX wieku miał tyle siły, aby zniszczyć wszystkie grody sąsiadów (m.in. Gniezno i Poznań) i wybudować nowoczesne, wielkie, przestrzenne grodziska?

Odpowiedź jest jedna. Na czele ludu Polan stał Norman pochodzący ze szwedzkiego odłamu tej narodowości. Stąd normański Wolin na terenie państwa słowiańskiego, stąd brak najazdów w górę rzek polskich, stąd o potwornej sile wojowie księcia zdobywający grody sąsiadów jeden po drugim. Normanowie są dziś znani z tego, że nie byli zdobywcami i gnębicielami innych narodów w dzisiejszym tego słowa rozumieniu. Raczej starali się wtopić w ludność, pojąć jej zwyczaje i działać dla obopólnej korzyści. Tak robili na Rusi, w Anglii, uczestniczyli nawet w jednej z wypraw krzyżowych. Specjaliści zastanawiają się również nad małżeństwem SYGRYDY, CZYLI NASZEJ ŚWIĘTOSŁAWY, siostry Bolesława. To nie było normalne, aby córka w końcu przeciętnego króliczka wychodziła za mąż za jednego z największych władców epoki, ERYKA ZWYCIĘSKIEGO.

Jest to hipoteza. Jest to baza do dyskusji. Obydwa powyższe wywiady są tego doskonałym zaczynem. A może sobie podyskutujemy?


Odpowiedzi

  1. Torlinie, to nie jest wywiad z prof. Geremkiem, tylko wywiad przeprowadzony przez Rafała Geremka, dziennikarza „Rzepy”, z p. Zdzisławem Skrokiem 🙂
    A jeszcze jednym przykładem wtapiania się Normanów w miejscową ludność jest Sycylia, którą Roger I podbił po 30 latach wojny w 1091 r. Ale Sycylię z czasu panowanie Normanów (do końca XII w.) ocenia się jako oazę tolerancji i wielokulturowości; Normanowie szczególnie szanowali kulturę islamu (choć wcześniej właśnie z Arabami walczyli). Ta atmosfera tolerancji stała się inspiracją dla Szymanowskiego, którego tytułowy Król Roger jest nawiązaniem (choć luźnym) do postaci Rogera II.

  2. Oto, Droga Doro, czym się kończy pisanie notek o drugiej w nocy po imieninach Ojca Tadeusza. Ale b. Cię proszę, wyłapuj wszystkie błędy i mów mi o nich. A ponieważ zabrzmiało to dwuznacznie informuję, że to mój Ojciec ma tak na imię.

  3. Doro
    Proszę cię, nie buduj od razu odruchowo legend.
    Normanowie nie byli szczególniej otwarci na „Innych” niż inni. Byli jak wszyscy. Ich działania są rozłożone w czasie i przestrzeni, w których jawili się w sposób różny, jak wszyscy o których coś wiemy lub mniemamy że wiemy.
    Jasne, że legendy i uproszczenia mogą inspirować.
    Więcej, te legendy mówią o czasie, w którym powstały niż o czasach których dotyczą.
    Nasze wczesne średniowiecze padło, musiało paść ofiarą polityki (czy tylko nasze i czy tylko średniowiecze). Jeszcze długo za historią i archeologią będą wlokły się zadania, by spełniały rolę katechezy narodowej. By dostarczały uzasadnień dla istnienia narodu. To dobrze Torlinie, że propagujesz tego typu materiały.
    Jeszcze jedno pragnąłbym podkreślić. Państwowotwórcza rola handlu niewolnikami na terenach, które niewiele innego mogły dostarczyć.
    Przypominam, że handel „odległy” w tamtych czasach wymagał towaru „trwałego” w miarę łatwego do przemieszczania.
    Aha:
    Edwar D. Dana, Edzio Endecki i dana 1 to nicki tej samej osoby.

  4. To Wolin nie jest polski?? To jakaś wroga propaganda! 😀

  5. Hoko!
    Bym rzekł wręcz – wraża!

  6. „Odkopane osady pomorskie były ośrodkami handlu, a że były one stałe, świadczy o tym obecność kobiet skandynawskich, są one o wiele starsze od osad wielkopolskich. ”
    Wiem, że lubisz rzeczy poważne i chociaż ja lubię raczej niepoważne, to zapytam całkiem poważnie:
    w jaki sposób kobiety starsze od osad wielkopolskich wpływały na stałość osad pomorskich?
    Torlinie,
    jeszcze jedno: czu Ojciec Tadeusz to Twój ojciec?!
    tu odpowiednia kufa wyrażająca złośliwą satysfakcję.

  7. Należy tylko żałować, że Normanowie nie zaszczepili nam bardziej zdecydowanie nordyckiej mentalności – bylibyśmy teraz porządnym, protestanckim krajem pracowitych ludzi, rozwiniętego kapitalizmu i czystych ulic.

  8. Kolego komerski:
    nie mamy czego żałować, bo:
    – jesteśmy krajem protestów – czyż nie od tego słowa wziął się protestantyzm?
    – jesteśmy krajem pracowitych ludzi i to jeszcze jak!
    – rozwinięty kapitalizm wczesnych Normanów okazał się nieprzydatny na obecnym etapie
    – ulice są coraz czystsze, szczególnie te zagrodzone
    – u nas jest zdecydowanie weselej zaś u Normanów wieje nudą.
    🙂

  9. zeenie!
    Już poprawiłem. To to, co do szczegółów.
    A Twój stosunek do meritum? Argumentum ad rem?

  10. Torlinie Drogi…począłżem już rankiem responsu pisać, aliści rozrastać mi się począł nad miary kommentarza, tedym póki co poniechał, przekopiował i pewnie notą własną odpowiem… Nie tyleż może polemiczną, bo i mnie ci Normanowie w głowie mącą, ile czemsi na kształt advocatus diavoli słabości tejże koncepcyi wytykającego… Z Bożą pomocą winienem się w dni dwa uporać, czego bym sobie życzył wielce z uwagi na peregrynacyi konieczność…
    Nawiasem: wielce to tu irytujące, że jak się co dłuższego skleci, a niebacznie czego nie wpisze (adres e-mail), to błędu ci wytkną, a owszem…ale powrotu do tekstu swego nie masz…:((
    Kłaniam nisko:)

  11. Komerski
    Tak oto pewien Arab (Ibn Fadlans) opisuje swe spotkanie z Wikingami gdzis nad Wolga w 921.

    „Sa to najbrubniejsze stworzenia Allaha. Nie myja sie zarowno po oddaniu stolca jaki i moczu. Nie obmywaja sie po stosunku i nie myja rak po jedzeniu (jedzono rekami). Sa jak zdziczale osly.

    Obmywaja swoje twarze i ciala w wodzie tak brudnej jak tylko mozna sobie wyobrazic. Wyglada to tak:
    Co rano niewolnica przynosi naczynie z woda. Podsuwa je swemu panu a on obmywa swe rece, twarz i wlosy(…). Potem smarka on i spluwa do wody w naczyniu (….) Kiedy pan gotowym jest z poranna toaleta, niewolnica nie zmienajac wody podaje naczynie nastepnemu i tak naczynie wedruje wsrod wszystkich domownikow, a kazdy z nich smarcze, pluje do naczynia i obmywa w nim swa twarz”

  12. Ja poczekam, az pojawia sie w super-marketach domowe maszyny do poruszania sie w czasie, i wtedy wybiore sie na to pogranicze wiekow i tysiacleci, aby na wlasne oczy przekonac sie, czy Mieszko to Slowianin, Norman, czy jeszcze kto inny.

    A poki co… hipoteza ciekawa, choc nie wiem co ona zmienia w odniesieniu do terazniejszosci.
    Z pewnoscia wiele opowiesci o poczatkach panstwowosci polskiej to co najmniej uproszczenia, zeby nie powiedziec – bajki, a wiec dobrze jest odkrecac historie, zwlaszcza jesli w przeszlosci byla one obiektem manipulacji politycznych. Jednak w przypadku naszych (?) korzeni co to ma zmienic ? Nordyckie korzenie nie zrobia z nas dzisiejszych Szwedow czy Dunczykow, bo to, czym dzis jest Skandynawia wynika z czego innego niz wyprawy Normanow w pierwszym tysiacleciu. Trudno mowic o zaszczepianiu nordyckiej (?) mentalnosci przed tysiacem lat, bo przeciez Skandynawia byla przez wieki jednym z biedniejszych regionow Europy, a wiec jaki mialby byc korzysci z takiego przeszczepu ? Nie trzeba patrzec na owczesnych Normanow przez pryzmat zdobyczy socjalnych Szwedow, Nokii, Volvo czy Hasseblatta, bo to nie ma sensu.

  13. Nokia jest Finska. Dla nas nie ma to znaczenia.
    Ale dla Fina? Zalezy jakiej historii sie trzyma :)))

  14. Nokia jest „Finka” z pochodzenia. Dla nas nie ma to znaczenia.
    Ale dla Fina? Zalezy jakiej historii sie trzyma :)))

  15. dana1

    Chodzi mi o Skandynawie w ogole. Ja wiem, ze Nokia jest finska, ale mysle, ze w tej dyskusji pochodzenie Nokii jest najmniej wazne. Jesli jednak sie myle, to prosze Cie Torlinie, wykresl Nokie z mego poprzedniego wpisu i wstaw cokolwiek, co jest dunskie, szwedzkie czy norweskie.

    Ale ale… przez jakis czas obecna Finlandia byla pod panowaniem szwedzkim, a wiec kto wie, moze to Szwedzi zaszczepili w owczesnych Finach bakcyla pomyslowosci i ziarno, z ktorego wyrosla Nokia ?

  16. Lepsze mam samopoczucie i lepiej śpię myśląc, że żadna lepsiejsza kult. germańska nie została mi przyniesiona, choć nie boli mnie wcale, że Rurykowicze Waregami mogli być. Co więcej, jeśli olga i oleg pochodzą od starogerm. „Helge”, to nawet brew mi nie drgnie i dobrze im tak, stepowym dzikusom!
    Jasienica w „Słowiańskim rodowodzie” (nie rozwódźmy się nad anachronizmem, ani tym bardziej nad rzetelnością źródła) mówi, że gdyby kiedyś jakiś Torlin miał mieć rację, to zostałby spory bagaż językowy, a tymczasem tylko ten jeden biedny slid (śledź) w polszczyźnie się uchował. Tu śmiertelnie poważnie: opowieści o tym, jacy Normanowie byli lub nie byli wobec podbitych, między bajki włożę, bom nie słyszał, aby podbić i się wtopić w naród i kulturę. Cuius regio, eius religio! zawczasu -nie wyciągajcież rzymian i greków, bo wcale tu nie pasuje. Po wtóre: mam (od 20 paru lat?) samego Skroka „Rodowód z głębi ziemi”, gdzie demaskuje on różne fałszerstwa, pomyłki i życzeniowy sposób zerkania na hist. fakty, jednak wikingów do wpływu na historię mojej ukochanej ojczyzny niebieskookich cycatych blondynek nie dopuszcza.

  17. a ja tak grzecznie zapytam czy gdyby ci Normanowie mieli większe wpływ na nasze dzieje to nasi Panowie byliby tacy jak Skandynawowie nudni? ……

  18. No wlasnie. Nie calkiem niewazne jest to co bylo :)))
    A moze Rosjanie cos Finom zaszczepili???
    itd, itd……………

  19. a tak jeszcze napiszę …. masz szansę Torlinie, że tu u Ciebie będzie trochę więcej ciekawych dyskusji (tematy często są inspirujące) bo wreszcie mamy mniej wariacji w polityce …. 🙂 …. jak ja lubię jak ludzie dyskutują o niepolitycznych tematach ….

  20. A tak powazniej. Z obszarow ktore teraz sa PL dysponujemy niewielka iloscia zrodel pisanych i zapewne ich nie przybedzie.
    Material archologiczy za to rosnie. To sa „materialne” podstawy. Na tych podstawach buduje sie historiografie i ta dopiero jest przez osoby postronne (nie historykow) rozumiana jako „historia”. Potrzeba wypelnienia suchego katalogu zrodel i ich opisu narracją wyplywa z oczekiwan spolecznych, ze strony ludzi potrzebujacych z czegos utkac swa tozsamosc, ze strony ideologow i politykow, a takze ze zwyklej naturalnej checi „posluchania” opowiesci. Zawsze o tych banalach mowiac o historii musimy pamietac.
    W naukach historycznych nalezy oczekiwac w najblizszych latach rewolucji. Rewolucje te niosa z soba postepy w genetyce. Dzieki genetyce rozpadna sie mity poczatku, roszczenia do ziemi oparte na zasiedzialosci itd itd.

  21. Torlinie,
    Z przyjemnością czytam wpisy jak Twój, ale nie czuję się na siłach rozmawiać, gdyż zbyt mało na ten temat wiem. Może właściwsze zgoła byłoby użycie terminu nie wiem nic. Dysponuję wiedzą szkolną i nie przypominam sobie, by ktoś w procesie wyciągania mnie z analfabetyzmu wspominał o Normanach w naszej przeszłości. Może to być ciekawy przyczynek do rozważań o początkach naszej państwowości, ale skłaniam się ku spojrzeniu Jacobsky’ego. Z tą różnicą, że okres średniowiecza nie kojarzy mi się najlepiej i nie skorzystałbym z tego kierunku podróży.

  22. Po kolei:
    Jolinku! Ja się także cieszę, z obu powodów.
    Wachmistrzu! Na serio! Czekam naprawdę z niecierpliwością, z mojej strony była to świadoma prowokacja historyczno – intelektualna. A na drugi raz dłuższy tekst pisz w Wordzie i przekopiowuj.
    Jacobsky! Co Ty z tą nowoczesnością? Nie masz duszy historyka, który chciałby wiedzieć, jak było? Nic nie pisałem o „o zaszczepianiu nordyckiej (?) mentalności”. Mój wpis nie ma nawet jednopromilowego odniesienia do naszej rzeczywistości. Ja jestem tylko ciekaw, jaka była prawda!
    Edwarze! Dawniej inaczej podchodzono do spraw czystości. Pewien król czy książę w średniowieczu dumny był z tego, że nigdy w życiu się nie kąpał. A w Wersalu załatwiano się za słupem, wcale nie wychodząc z sali balowej. Nie odnośmy dzisiejszych zwyczajów do czasów dawnych.

  23. Alez miedzy innymi idzie mi o to ze Ibn Fadlans
    brudactwo Skandynawow postrzegal.
    To demonstracja elementarnej techniki wykorzystania zrodla.
    921 przedstawiciel swiata islamu vis-à-vis I Skandynawow.
    A teraz historyjka interpretacji tego zrodla:
    Skandynawowie (Szwedzi) sa troszke dumni z tego ze „stworzyli” Rus. Tresc jednak relacji sklaniala ich raczej ku mniemaniu ze:” w istocie to o spotkal starozytnych Rusinow”.

  24. Witam Cię Iżyku, przepraszam, że dopiero teraz, ale „dopiero teraz” zobaczyłem, że Twój wpis czeka w poczekalni. Ja również mógłbym napisać notkę, w której z taką samą pewnością udowadniałbym, że żadnych Normanów w Polsce nie było. Jest to – jak ja to określam, ze zwykłą sobie chwiejnością – prowokacją przeddyskusyjną.

  25. Torlinie,

    mam dusze historyka, chce wiedziec, jak to bylo, choc czasem lepiej jest nie wiedziec…. Zaszczepianie nordyckiej mentalnosci – to nie bylo do Ciebie 🙂

    Jaka byla prawda ? Zadziwiajace jest, ze o pewnych sprawach z zamierzchlej przeszlosci odleglej o kilka czy kilknanascie tysiecy lat wiemy wiecej niz o sprawach sprzed 1000 lat. Nasi protoplasci (ktokolwiek by to nie byl) zrobili nam brzydki kawal, ze nie chcialo im sie zostawic wiecej zrodel pisanych.

  26. Ależ Edwarze! My się nie rozumiemy. Arabowie to był wtedy wielki naród, ze znakomitą medycyną, kartografią, rolnictwem, zwyczajami i … absolutną czystością. Co Ty porównujesz Arabów do Europejczyków? Pamiętasz słynne sceny z „Szoguna” dotyczące czystości? To masz odpowiedź – dla Araba musiał to być szok.

  27. Torlinie
    To nie zestawiam i niczego nie chce. Ja tylko
    demonstruje z czym ma do czynienia historyk.
    Jak dziala zrodlo. Wybralem przyklad najprostrzy z mozliwych.
    Sam przed chwila zademonstrowales doskonale
    ze jednym z narzedzi jest jako taka „erudycja”
    „Arabowie to ho ho”.
    Samo zrodlo niezbyt obszerne „spiewa” i o 921 roku. I o wspolczesnych nieomal Szwedach i jak w wypadku np zartujacego Komerskiego o naszych stereotypach. To idzie jak samograj!!!

  28. Torlinie
    Piszesz:Ja jestem tylko ciekaw, jaka była prawda!
    To troche tak jak bys pytal fizyka „czym w istocie jest swiatlo”.
    Jesli chcesz znac naukowa prawde historyczna
    to poza pewnymi oczywistosciami jest ona blizska prawdy „Rashōmon”.
    Torlinie nawet wiele wypadkow w naszym zyciu pamietamy w ten wlasnie sposob.

  29. Ten „“Rashōmon” jest wlasnie najciekawszy.

  30. Mnie się ciągle wydaje, że rozmawiamy na różne tematy. Ty o czymś innym, ja też. Oczywiście, świadkowie jacy są, to widzimy po każdej stłuczce na skrzyżowaniu. Ale zupełnie czymś innym jest dowiedzenie się, czy Normanowie byli zaczynem potęgi Polan w stosunku do narodów sąsiadujących. I śladów ani w języku, ani w kulturze na pewno nie będzie, gdyż Polanie byli Słowianami, jedynie czołówka rządząca była normańska. Ale teraz mamy już badania genetyczne, to się wszystko wyjaśni.

  31. Torlinie
    „To nie zestawiam i niczego nie chce”
    Mialo byc” Ja nie zestawiam”. Wyszlo gburowato
    za co cie Torlinie przepraszam klaniajac sie mitycznym rogatym helmem do ziemi.
    Obecnosc Normanow nie ulega watpliwosci. Materialny dowod na dowodzie. Dyskusyjna jest ich rola spoleczna czy polityczna.
    Wiesz w pracy historyka, badacza dziejow jest cos z zabawy dzieciecej.
    Mamy oto „szopke z duchami przodkow” jak szopke betlejemska. Dzieci bawia sie ustawiajac, kombinujac na rozne sposoby figurki, choc ta betlejemska historia jest „znana” a dla niektorych swieta.
    Goraco pozd.

  32. Izyk
    jak twierdzisz masz ksiazke Skroka 20 lat stara. Czy o te idzie:
    Z. Skrok – Rodowód z głębi ziemi
    Wydawnictwo: LSW
    Rok wydania: 1984
    Stron: 261
    Oprawa: miękka

    Widzisz rok wydania. Pamietaj jaka wokol „naszych poczatkow” panowala wtedy atmosfera polityczna.

    http://kasstor26.webpark.pl/archeologia_niezgody.htm

  33. Edwarze!
    Widzisz, cały problem polega na tym, że ja dałem link do wywiadu z nim, ale tych linków nie widać, za mało odróżniają się kolorystycznie od reszty tekstu i nie są podkreślone. Może Hokopokowiańczycy coś poradzą.
    To jest dowód na to, że Skrok całkowicie zmienił poglądy i tamte są nieaktualne.

  34. Torlinie
    Wyjasnij??? jesli masz czas.

  35. Bo oto cytat z podanej u mnie linki:

    „W 1979 r., nieżyjący już archeolog krakowski, Kazimierz Godłowski opublikował rozprawę, głoszącą, że Słowianie przybyli na ziemie położone na zachód od Bugu dopiero w VI-VII w. po Chr. Teoria ta, zwalczana przez obrońców „dobrze pojętego narodowego interesu”, zarówno przy użyciu środków administracyjnych, jak i zapisów cenzury, obecnie jest najbardziej prawdopodobną pod względem naukowym teorią pochodzenia Słowian. Ale równocześnie z nią runąć musiał obraz Biskupina jako „obronnego osiedla Prasłowian” z takim zapałem propagowany przez Kostrzewskiego. Okazało się także, że sławny książę Mieszko I, budując w drugiej połowie X wieku swe państwo przy użyciu ognia i miecza, wykorzystywał do tego celu, mające wówczas opinię najlepszych wojowników Europy, oddziały skandynawskich Normanów i wikingów, a więc pełnej krwi Germanów!

    Idea narodowej archeologii, wykorzystująca argumenty z przeszłości na rzecz współczesnej, doraźnej ideologii, ostatecznie przepadła w lamusie naukowych pomyłek i uzurpacji.”

    Ksiazka na ktora powoluje sie Izyk zostala wydana w „mrocznych” czasach prapraslowianskiego zabobonu
    w 1984 roku.

  36. Edwarze!
    Co ja mam tłumaczyć. Iżyk pisze: „mam (…) Skroka “Rodowód z głębi ziemi”, gdzie demaskuje on różne fałszerstwa, pomyłki i życzeniowy sposób zerkania na hist. fakty, jednak wikingów do wpływu na historię mojej ukochanej ojczyzny (…) nie dopuszcza”. Twój cytat jest z 2000 roku, w międzyczasie nasz bohater zmienił poglądy.
    Aktualnie nawet się stwierdza, że Słowianie przeszli przez nasz kraj nie zasiedlając go, zamieszkali tu dopiero w drugim rzucie w VII wieku n.e.
    Jak to dobrze, że skończył się wiek nacjonalizmów.
    Musiałem dać swoje linki dużymi literami, bo widzę ze statystyki, że nikt ich nie widzi.

  37. Dana 1 „pociesza”, że wraz z rozwojem genetyki pewne sprawy się wyjaśnią. Jako przyrodnik nie mogę się z tym zbytnio zgodzić, raczej coś się wyjaśni, ale wyłonią się nowe problemy. Np. systematyka zwierząt była zasadniczo nieźle poukładana, a gdy zaczęto wykonywać analizy genetyczne – niektórzy naukowcy tak się nimi zachwycili, że zaczęli burzyć ten układ i bezsensownie przenosić różne grupy, kierując się podobieństwem genów, a lekceważąc pozostałe cechy, co daje niekiedy wyniki bardzo zabawne, ale mało wiarygodne. A w odniesieniu do ludzi może być jeszcze ciekawiej, nasi przodkowie aż tacy cnotliwi nie byli, a nasze ziemie, były odwiedzane bardzo często przez ludzi ze wszystkich możliwych kierunków, którzy mogli pozostawić bardzo rozmaite zestawy genów. Takie badanie ma sens albo w społeczeństwach zamkniętych geograficznie (np. ludność jakiejś doliny górskiej) albo zamkniętych obyczajowo jak Żydzi czy Cyganie.

  38. Dostałem bardzo ciekawy komentarz od Arkadiusza Semczyszaka, ale mój interlokutor umieścił swoją notkę na „stronie” w „Moim dawnym blogu w Interii” i dla porządku przenoszę ją do notki „Powstanie Polski”:
    „A przeczytałem nieomal wszystko co zostało napisane po polsku a dotyczy twórców piastowskiej Polski. Jest to bowiem już ponad 30-letnia moja naprawdę wielka pasja.
    I już od dłuższego czasu uważam, że na pewno nie dokonali tego sami Polanie, ale być może przy znaczącej pomocy Czechów (Morawian, Bawarów?) a chyba jedynie niewielkiej (…) Normanów
    …i postaram się dostarczyć na to dowodów, ale także czasami i wątpliwości, a najczęściej pytań, miejmy nadzieję że nie bez odpowiedzi.
    Dopiero teraz wydaje mi się także, że coś odkryłem ważnego, co wydaje mi się umknęło (?) badaczom lub nie zostało przez nich należycie docenione…
    Może się mylę i narażę na śmieszność…
    Ułożyłem listę naszych hipotetycznych i historycznych – tych którzy urodzili się za czasów pogańskich; pierwszych władców:
    Protoplasta Piast syn rzekomego Chościska, Siemowit, Lestek, Siemomysł, Mieszko, Bolesław… Następnie postawiłem się w pozycji „laika” i…, i nastawiłem się na pierwsze skojarzenie i…
    …czyżby w tym zestawie imion zapisana była jakaś ważna tradycja – „podtekstowa” informacja ? O podobnych cechach lista imion występuje przecież wśród na poły legendarnych Przemyślidów czeskich: Krok (Krak), Przemysł, Niezamysł, Mnata, Wojen, Unisław, Krzesomysł, Neklan, Gościwit (imię małopolskie?)…
    A czy „legendarni” Piastowie (także Przemyślidzi ?) to nie „bożki pogańskie”?
    Chyba nie: ja przynajmniej nie znam ze źródeł żadnych słowiańskich bożków o imionach piastowskich władców. A patrząc na ich składnię to jedynie, i to od biedy, podobnie do Siemowita brzmiący Światowid, mógłby nim być. Tyle tylko, że Światowid to prawdopodobnie echo chrześcijańskiego kultu św. Wita…
    Wg prof. A. Gieysztora: „imionnictwo dynastii niosło wówczas treści ideowe potrzebne do samoutwierdzenia się w prawach i roszczeniach sukcesyjnych”. Jako przykład podaje on imię Kazimierz – Kazimir (Odnowiciel) imię będące w rodzinie jego babki Emnildy (ojcem Emnildy wg. prof. H. Łowmiańskiego, był Dobromir) a całkowicie nowe w rodzinie Piastów. Imię Kazimir było pewno bardzo ważne w tradycji Wiślan, a może idąc dalej także Morawian (Majomir – imię władców wielkomorawskich) – którzy byli chyba bliżsi plemionom prapolskim niż czeskim. Prof. Łowmiański pisze, że w wyniku tego nazwijmy to manifestu „imiennego”, doszło do pokojowego: „połączenia Krakowa z Gnieznem na zasadzie nie podporządkowania, lecz równorzędności”. Czy był to wyjątek, czy raczej ostatni akt pierwotnego scalania ziem rodów, „praplemion” „rdzennie” polskich ?
    I tutaj dochodzimy do sedna znaczenia ciągu imion od Piasta do Bolesława Chrobrego. Sprawę zacznijmy od końca.
    Dlaczego Chrobry nazywany został nieużywanym nigdy (!?) w rodzie Piastów imieniem Bolesław?
    Ano bo tak nazywał się jego dziadek, władca Czech Bolesław Okrutny – Srogi. Zgodnie więc z prastarą (?) słowiańską (?) tradycją pierworodny syn jego córki musiał mieć jego imię. No i to dawało profity w praktyce polityki słowiańskiej – Bolesław Chrobry został przecież przez panów praskich zaproszony na czeski stolec… Imię Bolesław nie było znane wcześniej „Polanom”, ale czy więc nie było manifestem politycznym!
    Na ten trop wpadali zresztą już i inni historycy amatorzy – internauci, znalazłem bowiem taki tekst: „Natomiast około Obodryckie imię Mieszka wskazywać może na jego matkę” a ja dodam i dziadka… Ponadto np. imię Czcibor (jeśli nie zostało wymyślone przez Galla) jakże różne od Mieszko, jest podobne do imienia pomorskiego gnębiciela Duńczyków – Racibora – imienia popularnego zresztą także na Śląsku, co z kolei może potwierdzać tezę, że zarówno plemiona śląskie jak i pomorskie są spokrewnione – wcześniej od „właściwych” proto-polańskich „ruszyły w Polskę”…, ale wracam do tematu.
    Najprawdopodobniej do Bolesława mamy do czynienia z „synami pierworodnymi”. Dlaczego? Pamiętajmy z licznych zapisków starożytnych i średniowiecznych kronikarzy o wysokiej liczebności plemion słowiańskich w czasach pogańskich, wynikającej z małej umieralności ich dzieci (wysoki poziom: higieny – łaźnie, i „medycyny” – np. zielarstwa, tępionego dopiero w czasach chrześcijańskich + zdrowe żywienie „korzonkami” – warzywami korzeniowymi, które to dla Europy odkryli właśnie Słowianie).
    Andrzej Zieliński w swoich „Początkach Polski” (2007r.) pisze że: „przez prawie trzysta lat legendarnej polskiej państwowości nie istniał żaden wiarygodny zapis…” i twierdzi że Gall źle słuchał i „poplątał” lub opowiadający „poplątali…” A przecież w ciągu tych 300 lat sposób życia – np. uzbrojenie wojów, ubiór i narzędzia kmieciów nic się praktycznie nie zmieniły, i jedynie sposób rządów się zmienił a nade wszystko zmieniali się władcy – czy to tak trudno było zapamiętać ? Skoro jeszcze za Kadłubka przeciętny niepiśmienny Germanin czy Frank, nazywał „Wanadalią” tereny państwa Piastów – blisko 700 lat po odejściu z tych ziem większości Wandali !
    Reasumując imię Siemowit pierwszy „piastowicz” mógł odziedziczyć po znaczącym być może dynaście z terenu obecnego Mazowsza, Siemowicie – ojcu pierwszej lub najważniejszej, żony Piasta. A gdzie mieliśmy najwięcej książąt o imieniu Siemowit i to nawet do czasów Jagiełły? Czy to przypadek, że tylko na Mazowszu i Kujawach tak nazywano książąt dzielnicowych?
    A Lestek – Leszek? Wg ww. A. Zielińskiego w roku 885 miał nastąpić chrzest księcia Wiślan Leszka (!). Czy więc nie wydaje się wielce prawdopodobnym że piastowski z kolei Lestek – Leszek to syn córki Leszka, księcia Wiślan ? Siemomysł z kolei jeśli istniał, wydaje się bliski rodakom Siemowita – wskazuje na dalsze „dynastyczne” zacieśnianie więzów miedzy Słowianami z terenu obecnego Mazowsza (może Kujaw lub Pomorza Gdańskiego?) i Wielkopolski. Chyba też i Mieszko to bardziej Mieczysław – pokrewny Miecławowi, i było to najpewniej imię ojca żony Ziemomysła, kolejnego „ważniaka” z terenów „pramazowieckich” a nie jakiegoś obodryckiego dynasty. Imię Mieceslas u Obodrytów jest chyba wtórne – było pokłosiem sławy Mieszka.
    Warto zauważyć, że z tradycją nadawania imion pierworodnym – następcom, „po dziadku” ze strony matki, w rodzinie piastowskiej zerwano – jako z pogańską, dopiero gdy żonami Piastów zostały Niemki, krewne cesarzy. Wówczas oczywiście tradycję cesarską (może i germańską?) – dziedziczenia imion „po mieczu” – ojcu, dziadku od strony ojca, uznano za ważniejszą – aczkolwiek nie do końca, o czym świadczy Kazimir Odnowiciel.
    …ze zdziwieniem spostrzegłem, że ww. tradycja słowiańska z czasów pogańskich w ograniczonym zakresie, żyje zresztą i w mojej rodzinie! Pierwsze imię mam co prawda „z wyboru”, ale drugie po ojcu mamy! Jak wyjaśniła mi bowiem moja babcia: tak od zawsze (być może tysiąca lat !) było w naszej rodzinie…
    Kim więc był ten, kto zaczął dzieło „zjednoczenia” państwa – plemienia?
    Dotyczący pochodzenia Mieszka tekst Galla Anonima – lub jak chcą niektórzy: Marcina z Wenecji; można by przetłumaczyć i tak: Piast był synem Chościska – zamieniamy na: “xoszocza” – xsięcia (x w translacji na słowiański często było równoznaczne z „ch” we współczesnym zapisie z „k”); który był chłopem oraczem – zamieniamy na: który był (z) chłopów oraczy. Chościsko to więc przydomek oznaczający po prostu księcia (”xoszocze”) – wyrazu niezwykle trudnego do zapisania alfabetem łacińskim, „a to ze względu na brak w łacinie samogłosek nosowych i spółgłosek szumiących”. Gdyby rzeczywiście był jakiś Chościsko „ogon” czy „długowłosy”, to nie mówilibyśmy o dynastii piastowskiej tylko o dynastii Chości(s)kowiców ! Ponadto takie powyższe inne od oficjalnego, tłumaczenie mogłoby nawiązywać do kroniki Kosmasa czeskiego, o pochodzeniu Przemyślidów od Przemysła oracza – tego w słynnych „łapciach”… Ponadto dręczy mnie te podobieństwo w składni, wymowie: Przemysł – Piast.
    Czy jednak rzeczywiście istniał o czeskich konotacjach, władca o imieniu Piast ?
    A przyjrzyjmy się jeszcze raz imionom legendarnych Piastów Galla Anonima. Jeżeli za początek dynastii Piastów za prof. Tomaszem Jasińskim, przyjmiemy zniszczenie państwa Wielkomorawskiego (ok. 905r.) przez najazdy Węgrów – ucieczkę wielu ludzi w tym wysoko urodzonych, z Nitry czy Pragi na tereny prapolskie; to lista Gallowa do Mieszka, wydać się musi stanowczo za długa. „Imię Siemowit pochodzi od słowiańskiego „siemia” — rodzina.” mówi prof. Tomasz Jasiński („siemia” – ziemia rodu – rodzina – ojczyzna – to ten ciąg znaczeniowy). Siemowit był więc „panem rodu” — czyli tym, który założył ród. Czy było więc to imię, czy może raczej przydomek określający zasługi „księcia” ? A Siemomysł? Czy to nie ten co o swojej rodzinie – „siemi” pomyślał – zabezpieczył np. budując w latach 40-tych X w. grody fazy III tzw. „państwowej”? Czy więc Lista Gallowa nie powinna – mogła wyglądać tak: Piast Siemowit, Lestek Siemomysł, Mieszko Pierwszy Chrześcijanin i Bolesław Chrobry… Nie podważa to przy tym znaczenia imienia Mieszka – Mieczysława jako śladu po chyba pokojowym jednoczeniu z rodami „pra-mazowieckimi” a Lestka-Leszka z „pra-małopolskimi”…
    A Piast ? Czy było to imię ?
    W czeskim „pestowat” znaczy też posiadać, sprawować – pełnić np. funkcję, „pestowal wlast“ – posiadał – sprawował władzę. „Pest – Piast” – czy to nie ten kto posiada władzę – mówiąc w skrócie: władca ? Czy więc dynastia Piastów to po prostu nie dynastia władców ? Piast to pierwszy władca nieznany z imienia – założyciel rodu ?
    …A pospekulujmy dalej – gdybyśmy tak zapisali: piast, siemowit, Lestek, siemomysł i…, i przetłumaczyli (!) to na polski (…) to otrzymalibyśmy: władca, Pan (założyciel) rodu (lestkowiców) Lestek, ten co o swojej „siemi” (po?)myślał…
    I oto nagle mamy u Galla tylko Lestka i zaraz po nim Mieszka (!) – a więc dynastów znanych ze źródeł pisanych, władców jak najbardziej wpasowanych w lata 905 – 992… (ponadto zweryfikowanych metodą dendrochronologiczną).
    Zresztą pierwszy „Piast” nie musiał być potomkiem np. któregoś z dwóch zaginionych książąt wielkomorawskich, księcia wiślickiego, czy bocznej linii legendarnych Przemyślidów. Mmógł być także głową jakiegoś ważniejszego rodu. Tych zwykle jeszcze w wieku XII nazywano w Polsce a także w Czechach, „książęciami”, „księżęciami” – to także słynni „poronieni książęta” Galla Anonima. Ponadto proto-Polanom nawet Piast kupiec czy bogaty rzemieślnik mógł się wydawać księciem. Etymologicznie od wyrazu książę pochodzi przecież np. wyraz ksiądz. Bogato ubrani ludzie zachodu kojarzyli się jednoznacznie z władzą. Wiadomo że stroje haftowane złotem i srebrem do X wieku, były (?) niezwykle (?) rzadkie u Słowian. Ponadto za czeskim lub bawarskim pochodzeniem Piastów przemawia ich znajomość języka górno- (?) niemieckiego. W Czechach aż do czasów Husa uważano, że język czeski to język poddanych a nie panów… Późniejsi Przemyślidzi uważali się za książąt rzeszy a więc de facto za niemieckich książąt – byli przecież elektorami rzeszy !!! I na koniec: czy za przyjaźnią Mieszka (kontynuowana zresztą za jego następców) z niemieckim cesarzem, jego rodziną, a także małżeństwem z Odą; stoją tylko kalkulacje polityczne ?
    Jeśli Piastowie pochodzili z rodu czeskich lub bawarskich nisko postawionych w hierarchii wielmożów lub co gorzej, kupców czy rzemieślników, i wiedział o tym np. margrabia Hodo, to nic dziwnego, że Mieszko początkowo nie śmiał „siedzieć gdy margrabia Hodo nie usiadł, zdejmować kożucha, gdy pierwej nie zdjął go dostojny Hodo” jak pisze Thietmar. Dopiero przecież wyniesienie go tj. Mieszka, do rangi „przyjaciela” przez cesarza – przeniesienie o kilka miejsc w tzw. hierarchii lennej, spowodowało że: Mieszko „nie bał się” wydać bitwy Hodonowi pod Cedynią. Gdyby nie ten fakt, to także tenże „dostojny” Hodo nie „wściekłby się” i nie chciał najechać (a co symptomatyczne – „oficjalnie” opuszczony przez innych „marchionów”) ziem Polan.
    Dlaczego Słowianie „z kraju Miśko” zgodzić by się mieli na rządy Piastów? – najnowsze badania dendro-chronologiczne wykazują, że już w latach 40-tych jeszcze przed Mieszkiem – za Siemomysła (Lestka ?); istniała sieć dużych grodów a znikły małe…
    Po pierwsze: czuli bardzo bliskie pokrewieństwo.
    Najpewniej w IX (?) i X w., nie zanikła wśród proto-Polan pamięć o bardzo bliskim wspólnym pochodzeniu a więc i tradycja zwoływania potężnego ogólno-plemiennego wiecu starszyzny rodowej. Ibrahim ibn Jakub pisze o „królestwie Miśko” jako największym z królestw słowiańskich – a gdybyśmy tak słowo królestwo zamienili na plemię? Ledwie się tworzące dopiero wtedy z jednego wielkiego plemienia, zręby plemion: „Polan” – nazwa odnotowana dopiero w roku 1000-cznym, „Mazowszan ?”, „Wiślan” „Goplan”, dzieliły jedynie rzeki (i być może tereny półpustynne na odcinku w okolicach od wideł Sanu do pradoliny Wisły – odkryto tam ślady ruchomych wydm z VI-XIw). Ich członkowie mogli się łatwo kontaktować. Nie było to z kolei łatwe na Połabiu. Jak pisze P. Rochala – gęste puszcze, podmokłe olsy, liczne rzeki, dzieliły wyraźnie tereny poszczególnych plemion. W Czechach góry, a na Rusi tereny bezwodne – suche stepy – znacząco wydłużały odległość miedzy siedzibami ludzkimi.
    Wracając do głównego tematu to wg mnie, u podstawy państwa Polan legła swego rodzaju plemienna umowa społeczna starszyzny – naczelników (?) znaczących rodów w tym być może (zwłaszcza ?) proto-książęcych. Była ono wynikiem decyzji zapadłej na, może nawet jednym, wielkim ( co najwyżej kilku) wiecu ! Na takim wiecu poddającym wszystkich pod władzę i opiekę Piastów, po wygranej z być może z konkurentem, najeźdźcą (?) lub uzurpatorem Popielem, którego nie pochowane zwłoki wystawione dla przestrogi (?) na widok publiczny wiecujących, zjadały właśnie gryzonie….
    I to być może nie był wyjątek wśród Słowian. Np. w Czechach, chyba też można mówić o wystąpieniu na mniejszą skalę plemiennej i ponadplemiennej quasi „umowy społecznej”, jako prapoczątku jednoczenia. Pamiętajmy przy tym, że pra-Polanie nie byli w najmniejszym stopniu „narodem” kupców i rzemieślników i nie tworzyli silnie rozwarstwionego społeczeństwa, co zresztą nam zostało na trwałe i wyraziło się np. w powstaniu bardzo płytkiego w porównaniu z resztą Europy, systemu feudalnego (niektórzy twierdzą nawet, że nie był to de facto system lenny) a być może echa tego tkwią i w powstaniu „liberum veto”…
    Czy moje poglądy nie są zbyt idealistyczne? No dobrze: a kto by z profesjonalnych historyków uwierzył, gdyby nie było źródeł pisanych, w zasadę jedno-głośności polskiego sejmu XVII i XVIII wieku ? Pamiętajmy że w Polsce nigdy nie było walk typu Bawarowie z Sasami, Czesi z Morawianami – czyli silnych postplemiennych separatyzmów regionalnych.
    Po drugie: Piast miał drużynę najlepszych wśród Polan, najemników: „legię cudzoziemską” z całej Europy (do Piasta mieli oni zresztą najbliżej) uzupełnioną znacząco (a może był to jednak trzon drużyny?) o słowiańskich wojów z ważnych – silnych rodów. Przy czym nie byli to najemnicy w znaczeniu np. z czasów Czerwonki, który tak jak dobrze się bił w szeregach krzyżackich to i tak samo w jagielońskich. Każdy członek drużyny był przecież uposażony w ziemi i majątku, utrzymywany przez księcia, który dawał mu broń i konia oraz służbę a dopiero na końcu udział w łupach; niewolników i pieniądze. Jednym słowem drużyna potwierdzała ważność rodów słowiańskich wielmożów, dawała początek nowym, czasami o obcym – w tym nie tylko normańskim pochodzeniu. Podsumowując drużyna dała w Polsce „zaczyn” warstwie rycerskiej. Wg prof. W. Filipowiaka – „znaczną większość [drużyny] musieli stanowić miejscowi woje”.
    Po trzecie: Piast zabił „Popiela” być może jasnowłosego Wieleta lub w co wątpię, Wikinga – a więc Słowianie plemion prapolskich bali się go (to ważne !) i woleli dogadać się (poddać się ?) z krewniakiem (który się tym pokrewieństwem szczycił nadając swoim dzieciom imiona swoich teściów), niż z nim walczyć. Co ważniejsze, najprawdopodobniej tylko on jako zdolny o dużej wiedzy przywódca, mógł skupić wysiłki wszystkich spokrewnionych rodów i zaprowadzić „mir książęcy”, ukrócić wróżdżbę rodową. Paweł Kościelecki w artykule „Ojciec czy Ojcowie Polski” słusznie zauważa że: „Napływ ludzi z zachodu Europy powodował, że książę i rodzimi możni poznawali znane tam od wieków systemy rządzenia, administrowania i kontroli ludności.” Ponadto Piast jeżeli pochodził z Bawarii, Czech czy Wielkich Moraw, to mógł być nosicielem idei silnego Państwa – a wszyscy dobrze jeszcze zresztą pamiętali w tych czasach potęgę Karola (znamiennie synonimicznego do „króla”) Wielkiego, który zorganizował nie tylko wielkie państwo, ale zapewnił jego obywatelom spokój i dobrobyt – zatrzymał największą w dotychczasowych dziejach tamtej Europy inwazję – inwazję „dzikich” – „sklawinów”. Zwycięskiego wroga się nienawidzi, podziwia i… naśladuje…
    W czasach Karola Wielkiego wprowadzono zakaz eksportu broni poza „limesy”- marchie jego państwa – zwłaszcza dla Słowian, zakaz którego jak najbardziej strzegły owe marchie za Ottonów – nastawione przecież przede wszystkim na walkę ze Słowianami. Ideę silnego państwa – monarchii – tą wyższą cywilizację; mogli więc przynieść na początku X (końcu IX-tego?) wieku z zachodu i południa (na pewno nie ze skłóconej wówczas wewnętrznie – podzielonej, biednej północy) kupcy (kazus Samona), rzemieślnicy. Ci obcy pracowali pewno licznie „na dworze” pogańskich władców pra-Polan. Pierwsi Piastowie, wobec embarga – „prohibicji” na eksport broni do pogan – zwłaszcza najgroźniejszych Słowian; na pewno kusili ich złotem i wygodnym życiem.
    Po czwarte: „…czasem stawano przed wyborem… …Czesi albo Polanie…” – pisze P. Rochala. „Spalone małe gródki z początku X wieku” mogą być świadectwem nie podboju wewnętrznego czy rezygnacji ich mieszkańców z ich dalszego użytkowania, ale najazdu np. wojsk wieleckich lub co bardziej prawdopodobne czeskich… a na pewno, wg mnie, nie Wikingów, Prusów czy ruskich Waregów…
    Dlaczego okrutni i wojowniczy Czesi, ówcześni posiadacze Śląska, wzorem pewno potężnego państwa Wielkomorawskiego, które przecież atakowało i zajęło na południu Panonię, na zachodzie część terytorium Bawarów, a na najbliższej północy tereny Serbów, Łużyczan…, nie chcieliby najeżdżać i państwa Polan? Czy ta „dalsza” – oddalona dosłownie o „naście” kilometrów północ, ich nie interesowała ? Okrutni Czesi – nie wikingowie? A najazd Brzetysława po którym to zwierzęta zamieszkały w gnieźnieńskiej katedrze ?! A jak się wczytamy w Nestora: to czy Waregowie i Rusowie bardziej straszący pożogą a tak naprawdę dogadujący się zwykle z najeżdżanymi, przy Czechach Bolesława Okrutnego czy Brzetysława a wcześniej Bawarach walczących z Karolem Wielkim, nie wyglądają wręcz na „łagodne baranki”?
    O potędze państwa Wielkomorawskiego zresztą świadczy choćby i to, że jeden z cesarzy nazwał swojego syna, prawie niemożliwym do wymówienia dla Germanów, imieniem Swiatopełek… Imię to zrobiło zresztą karierę na wszystkich, powtarzam wszystkich słowiańskich dworach.
    A co pisze Gall o Czechach ? – „Polonorum infestissimi inimici – najzacieklejsi wrogowie Polaków…”
    A potęga Wieletów – Luciców i Ranów urągająca nie tylko Sasom, Duńczykom i Szwedom a nawet Cesarzowi? W kronice Widukinda jest przecież mowa o najeździe Wichmana i dwukrotnym pobiciu Mieszka !! Ani słowa o wikingach jakiegoś Swena, Eryka czy Haralda !
    Czy po tak katastrofalnym najeździe Czechów (lub Wieletów) – „traumie” a jednocześnie dzielnej postawie Lestka – Leszka (to pewno w ten sposób – jako dobry wódz karnej drużyny – stał się on sławny i dostał się „tylnimi drzwiami” do „źródeł pisanych”), nie zapadła szybka decyzja by stworzyć silny, w sprawdzonym systemie, organizm państwowy, tj. z systemem grodów na wzór tych czeskich (bo na pewno nie były one „w typie skandynawskim” bo tych do połowy X wieku najzwyczajniej nie było nawet w samej Skandynawii!), czy bawarskich?
    „Grody pogańskich Piastów były ogromne” – jak mówi w wywiadzie „Polski mogło nie być” prof. Tomasz Jasiński: „wały grodów były przecież wysokie prawie na kilkanaście metrów, a do budowy zużyto całą dębine na tym [tj. ziemi gnieźnieńskiej] obszarze !” Po co budowali te grody? …„na okres po 935 r. przypada podbój Śląska przez Czechy”… …”W grobach na Sołczu w Poznaniu znaleziono ozdoby , których odpowiedniki znajdujemy na cmentarzyskach w pobliżu Nitry na Słowacji.” Skracając tezy prof. Jasińskiego można powiedzieć że:
    – znaczenie nazwy „Poznań” to: gród Poznana. Tak zresztą pisze Thietmar, kronikarz saski: ab urbe Posnani. Czyżby gród w Poznaniu założyli uchodźcy z Nitry? Na terenie okolic Nitry działał do XII bardzo znany ród zwany Poznan – od imienia, które najczęściej nosili jego przedstawiciele,
    – „Wieleci zaprzątali uwagę Ottona I, który z tego powodu nie mógł się skupić na polityce włoskiej. Taki sojusznik jak Mieszko… …musiał być dla cesarza cennym partnerem. Wiemy, że Mieszko w czasie walk o Śląsk otrzymywał pomoc zbrojną od cesarzowej Niemiec Teofano.”,
    – „Dla Normanów leżeliśmy nieco z boku.” Choć w latach 930–1000 na naszych ziemiach stwierdzono nagromadzenie tzw. „skarbów” (co wzięło się z wierzeń religijnych Normanów – tylko oni urządzali takie „rozrzutne” bogate w uzbrojenie i dobra doczesne a nawet konie, pochówki). „Jednak hipotezy — a takie wysuwano — że to Normanowie stworzyli nasze państwo, to przesada. Tym bardziej że w sagach normańskich znalazł swe odbicie nasz Lestek.” – twierdzi profesor…
    Czy Normanowie byli rzeczywiście jak chcą zwolennicy teorii najazdu Wikingów, „tak blisko” – najbliżej plemion prapolskich ? Nawet gdyby przyjąć obecność „jarlów” na Wolinie, to czy nie daleko bliżej byli, równie żądni władzy, bezwzględni Czesi i bogaci o wysokiej kulturze, Morawianie ? Spójrzmy na państwo Wielkomorawskie na mapie: toż opierało się ono „rogiem” o ujście Warty – było „o rzut oszczepem”! A przecież ówczesne granice były bardzo płynne i umowne.
    Czy rzeczywiście też drużyny pierwszych Piastów były w większości złożone z wikingów? Czy Mieszko był Wikingiem, a może był nim już Piast? Czy to normanowie, czy też sami Polanie założyli nasze Państwo?
    Wielu mówi, że polscy historycy, zwłaszcza starszego pokolenia, ze względów ambicjonalnych, patriotycznych a częściej politycznych, ukrywali prawdę – wyniki badań archeologicznych… Zadają oni też pytania dlaczego wikingowie interesujący się Bizancjum, Italią, Islandią a nawet Ameryką nie mieliby „zainteresować” się najbliższym południowym „sąsiadem”… A ponadto jak „miłujący pokój” rolnicy mieli by się obronić przed najazdem, nawet mało licznych, wikingów Daga – Dagona? A kto jak nie ów Dagon mógłby w latach 60-70-tych zbudować tak potężne grody typu „Trelleborg”, jak np. w Gieczu czy Gnieźnie nie mówiąc o Poznaniu a dopiero o paręnaście lat później na Mazowszu i Kujawach a więc dopiero po podboju tych krain ?
    Zacznijmy od ukrywania faktów przez historyków.
    Nie tak dawno w regionalnej „tv” szczecińskiej oglądałem film dokumentalny o słowiańskiej małej łodzi i to wcale nie prymitywnej dłubance, ale pięknej klepkowej, odkrytej na terytorium Szwecji w latach 60-tych (…) ubiegłego wieku i chyba do 1983 (1987?) przechowywanej w „czeluściach” magazynów z tego co pamiętam, słynnego uniwersytetu w Uppsali… Ba, na zdjęciach z wykopalisk widać było (o zgrozo !) resztki słowiańskiej chaty tzw. pół-ziemnianki. Dumnym Szwedom – o historii wzniosłymi sagami pisanej; trudno było się przyznać, że na „od zawsze” ich ziemiach, żyli sobie w najlepsze jacyś „prymitywni” Słowianie… Musiało dopiero wymrzeć pokolenie tamtych badaczy – „archeologów” często jeszcze budujących podwaliny pod hitlerowską, pangermańską „Mitel Europę”; by prawda ujrzała światło dzienne. Skandal w Szwecji był ponoć wielki…, ale…
    …Ale w najnowszej dostępnej „on line” wersji „Historii regionu Bałtyckiego” z 2007 roku napisanej przez 3 pracowniku „zacnego” ww. uppsalskiego uniwersytetu, znowu dyskretnie pominięto słowiańskie „panowanie” w X-XI wieku na terenie Skanii, Bornholmu czy szczególnie Gotlandii, jednym słowem Bałtyku, nie odmawiając przy tym oczywiście wielkości Normanom –Wikingom. Słowiańscy „wikingowie” ledwo są tam wspomniani jako piraci łupiący dopiero w XII wieku dawno „ustatkowanych” już Skandynawów.
    Tymczasem obecne badania dendrochronologiczne i udoskonalone węglem C14, przesuwają wiek wielu słowiańskich znalezisk z „ziemi Wikingów” na wiek X-ty a nawet koniec wieku IX-tego…
    A co z „zainteresowaniem” się najbliższym południowym „sąsiadem” czyli Słowianami… ?
    …ano to „południowy sąsiad” zainteresował się „wcześniej i bardziej” swoim „północnym” – dostarczając np. swojej armii (i floty ?) Karolowi Wielkiemu, jako jego sojusznik w wojnach z Duńczykami.
    W tejże szczecińskiej tv nie dalej jak 3 tygodnie temu oglądałem program o wyspie Gotlandii – jej historii. Przedstawiano tam między innymi, jako wielką, „na dniach” odkrytą atrakcję – jedno z ostatnich znalezisk – olbrzymie grodzisko z końca X wieku o powierzchni bodajże ok.115 ha, które…, jak powiedział to z wyraźnym smutkiem jeden z szwedzkich włodarzy miasta Visby; „służyło za kryjówkę mieszkańcom Gotlandii przed… napadami Słowian z plemienia Ranów, osiadłych na drugim końcu wyspy a wspomaganych przez władców Ankony…”
    Zacznijmy jednak od początku, czyli… od ludności kultury wielbarskiej.
    Wg Jordanesa z „wyspy Skandii” w czasach rzymskich „na 3 statkach” przybyli Goci i Gepidzi (ci pierwsi to ogólnie uznani przodkowie Normanów) na tereny Pomorza w tym i na obecnie niemieckie Pomorze, tworząc drugą „warstwę” – fazę, kultury wielbarskiej – to wiemy wszyscy. Mała „epoka lodowcowa” z IV i V wieku, stepowienie, wręcz pustynnienie klimatu (+ Hunowie) zmusiły większość z nich do wywędrowania najpierw w kierunku ziem wschodnich Wandalów (obecne lubelskie i Małopolska) a później dalej nad Dunaj i Morze Czarne – to też wiemy wszyscy… Nie każdy jednak wie, że zostali oni, tj. Goci, i to wcale licznie nad południowymi brzegami Bałtyku dając min. początek Truso i wikingom… Jednak prawdopodobnie już w końcu VI, a najpóźniej końcem VII wieku, zostali wyparci (najczęściej osiedlali się w Skanii) i zdziesiątkowani przez… Słowian. Musieli sobie szukać nowych miejsc bytowania. A skoro w ich „praojczyźnie” Sandynawi nie było już dla nich miejsca, to czemu nie mieliby „bić” zgnuśniałych, zbytnio już ucywilizowanych, Brytów, czy Franków ? A wiemy przecież, że najazdy Normanów na ziemie Europy Zachodniej zaczęły się właśnie w VII wieku.
    Nie ma dowodów archeologicznych, ale najprawdopodobniej już w VIII wieku Wolinianie na podstawie zdobytych drakkarów, budowali własne z czasem coraz lepsze okręty, znane pod dzisiejszą nazwą „vindaskipy”.
    O tym jak bezwzględną walkę toczyli Słowianie północno-zachodni z Duńczykami i Szwedami (walkę w X i XI wieku zwycięską) świadczą najnowsze wyniki badań zespołów naukowców: prof. Urbańczyka i prof. Filipowiaka. Zwłaszcza ten pierwszy ma ostatnio spore osiągnięcia. Odkrył słowiańskie osady w Skandynawii w tym zwłaszcza w Norwegii i na Islandii. Być może są one – czekają na odkrycie, także i na Grenlandii oraz w Ameryce ? Bardzo łatwo zresztą rozpoznać okręty i chaty słowiańskie. Odznaczają się one wysokim kunsztem słowiańskich cieśli. Budowane są bez użycia rdzewiejących, krótkowiecznych gwoździ (w to miejsce używane są różnego rodzaju złącza i drewniane kliny, kołki) oraz uszczelniane lekkim mchem, który w wodzie nieznacznie pęczniejąc staje się doskonałym uszczelniaczem (gwoździe i włosie to z kolei „znak firmowy” wikingów). Okręty, statki słowiańskie były, dzięki swej unikalnej wyżej opisanej technice budowy (trudnej do opanowania przez innych cieśli), towarem bardzo pożądanym – wymagały znacznie rzadszych remontów i można je było nawet do 100 lat użytkować (łódź znaleziona w Szczecinie). Na tych statkach już w IX wieku Słowianie Północno-zachodni najeżdżali, oprócz wyżej wymienionych terenów, także Alzację, miasta portowe Brytanii, spalili Strasburg, złupili północne Włochy oraz Wyspy Alandzkie, spalili Roskilde, złupili Visby, dopływali do Konstantynopola. Stali się nawet postrachem Piktów, Szkotów i Anglów. To prawda często współdziałali z Wikingami. Jednak skolonizowali oprócz ww. Skanii, części wysp bałtyckich. Najprawdopodobniej mieli także swoje osady na wybrzeżu norweskim, szwedzkim i fińskim. W X wieku spora część wschodniej Danii, Skanii, Gotlandii i Borholmu była już w ich posiadaniu… Świadczą też o tym takie słowiańskie „pozostałości” jak tradycja uprawy na większą skalę, takich warzyw korzeniowych jak pietruszka i seler korzeniowy właśnie w Skanii – a nieobecna na zachód od lini Łaby.
    W pracy Jarosława Kobyłeckiego „Korabnictwo słowiańskie we wczesnym średniowieczu” można znaleźć opis osady i dużej słowiańskiej „stoczni” remontowej – Fribrodera („Przybrodzie”) na duńskiej wyspie Falster, osady datowanej dawniej na XI a obecnie na X wiek ! Autor wspomnianej publikacji – pracy magisterskiej, zauważa też, iż także na innych wyspach: Lolland, Langeland i południowej Fionii istnieją liczne ślady po osadnictwie i to długotrwałym, być może nawet ponad 100-letnim, w postaci słowiańskich nazw miejscowości zakończonych na – itse. Jako przykłady podaje: Karselittse i Tillitse… Ten sam autor pisze, też że w IX i X wieku wikingowie rzadko (jeśli w ogóle?) najeżdżali porty słowiańskie południowego Bałtyku, a już: „podania o wikingach z Jamsborgu przy ujściu Odry można spokojnie odłożyć między bajki. Nie stwierdzono bowiem jakichkolwiek śladów osadnictwa normańskiego w tym ani pobliskim rejonie”. Najwcześniej w końcu XII wieku powstaje nazwa Jómsborg jako nazwa Wolina jako takiego – nie warowni; a dopiero w początkach XIII powstaje aż na Islandii (!) wielka saga “Jómsvikingasaga”, opiewająca Wikingów w Wolinie – pisze prof. W. Filipowiak. Adam z Bremy opisuje X-XI-wieczny Wolin jako największe miasto w Europie… mówi też o jego – Wolina, różnoetnicznych mieszkańcach i żeglugowych połączeniach od duńskiego Szlezwiku- Hedeby, aż po ruski Nowogród. Ponadto „wspaniałe” (określenie z skandynawskich sag) słowiańskie łodzie, zabierające do 40 kilka osób i kilka koni, taranują na Bałtyku (w XI wieku ostatnie) słabszej konstrukcji normańskie drakkary. W XI-XII wieku piraci słowiańscy i floty słowiańskie już dominują na Bałtyku – „morzu słowiańskim”. W bitwie pod Konungahelą (1136) książę pomorski Racibor zgromadził przeciw Duńczykom ogromną jak na owe czasy, flotę złożoną z ok. 650 okrętów ! Na każdym z nich było średnio po 44 ludzi i 2 konie. Po zniszczeniu floty duńskiej Słowianie oczywiście puścili biedne miasto Konungahela z dymem….
    Wniosek: Słowianie nadbałtyccy byli chyba jednak największym wrogiem Skandynawów aż do czasów „złotego” Waldemara.
    W jaki więc sposób, jeśli założyć, że nie mogli dokonać tego opanowaną przez swych śmiertelnych wrogów Odrą, dotarł więc „jarl Dagon” do swoich przyszłych „polańskich” poddanych?
    „Jest rzeczą bardzo wątpliwą, żeby ci znani skandynawscy władcy wybierali sobie za żony córki jakiegoś mało znanego władcy plemiennego…” pisze A Zieliński.
    Skoro więc Słowianie, zwłaszcza nadbałtyccy, już od czasów przedkarolińskich stanowili dla Wikingów duże zagrożenie a nie odwrotnie, to jasnym staje się sojusz Duńczyków z pogromcą Wieletów, Wolinian i ich sojusznika Wichmana; Mieszkiem. I nie ma, nie może tutaj mieć znaczenia, kim on – tenże Mieszko, był – czy Wikingiem, Słowianinem, Czechem czy też Bawarem… I to zarówno dla Swena Widłobrodego jak i Eryka Zwycięskiego.
    W roku 986 chroni się w Wolinie król duński Harald Sinozęby, gdzie umiera z odniesionych ran w walce o tron ze swoim synem… – docenia potęgę Wolina, sprzymierzonego z wieleckim – lutuckim największym wrogiem Skandynawów. Dlaczego więc nie miał by docenić bez względu na narodowość, i pogromcy Luciców, „przyjaciela” cesarza, Mieszka ?
    A największym z nich był Mieszko – twierdzi Ibrahim ibn Jakub… Największym władcą słowiańskim – większym od Nakona, obodryckiego władcy z powodzeniem walczącego z Sasami i Duńczykami !
    Wieleci wielokrotnie przecież bezkarnie najeżdżali ziemię Polan i królestwo Danii. Zresztą w IX w sojuszu – razem z Czechami i Bawarami, w swych łupieżczych wyprawach docierali ponoć nawet do podnóży Pirenejów…
    Ech…, gdybyż to wtedy Wieleci – Lutycy przyjęli szybciej chrześcijaństwo, połączyli się z Woliniami – Pomorzanami a później…, z Królestwem Polskim…
    A sztuka budowania grodów? czy pochodzi ze Skandynawi ? Źródła twierdzą jednoznacznie: w IX-X wieku w Skandynawii była ona na wyjątkowo niskim poziomie !!!… Budowy grodów, zamków Wkingowie dopiero się uczyli od Franków, Sasów ale szczególnie od… Słowian… Niepodważalnym tego świadectwem jest stare skandynawskie – normańskie określenie obozu obronnego – „asgard”; pochodzące od słowiańskiego słowa „gród”. Także zresztą wiele słów określających różne rzeczy w językach normańskich, pochodzi od słów słowiańskich. Np. „robienia toporem” nauczyli wikingów Słowianie, tak jak i uprawy ogórków, warzyw korzeniowych – marchwi, pietruszki czy selera. Słowa, na określenie powyższych rzeczy, we wszystkich językach skandynawskich i germańskich bardzo przypominają ich słowiańskie odpowiedniki…
    Czy przy grodach śląskich i małopolskich rzekomo typu „Trelleborg” znaleziono pochówki normańskie ? Teoretycznie tak, bo wykopano tam uzbrojenie normańskie, tak się przynajmniej dawniej wydawało… Jednak obecnie te uzbrojenie raczej zdaje się być w większości frankońskie a już szkielety jego użytkowników noszą bez wątpienia, nieomal w 100%-tach, cechy czeskie… Świadczą one zresztą być może o tym, że Mieszko nie miał w swoim posiadaniu do 990 roku nie tylko Śląska ale i Małopolski…
    A odnośnie tych wielkich, bo rzekomo normańskich, grodów Polan: czy powstały one stopniowo – najpierw w Wielkopolsce, później na Kujawach i Mazowszu w miarę zdobywania „terenu” przez Dago-Dagona ?
    Otóż nie – niezwykle dokładne badania dendrochronologiczne wskazują, że zaczęto i skończono je budować na przestrzeni kilku lat – wszystkie na raz i to 20-30 lat przed objęciem władzy przez Mieszka… Wg. Pawła Kościeleckiego z artykułu „Ojciec czy Ojcowie Polski”: „W połowie lat dziewięćdziesiątych ponownie przebadano część grodów mazowieckich, stosując dendrochronologiczną metodę datowania. Okazało się, że obiekty uznawane dotychczas za grody państwowe z czasów Mieszka I i Bolesława Chrobrego powstały w pierwszej połowie X wieku, a wiec przed panowaniem Mieszka.”(!!!)
    Czyżby się oni wszyscy na jakimś wiecu zwołanym przez Lestka, umówili co do budowy tych grodów, czy co ?!
    Dlaczego jeszcze nie było najazdu zewnętrznego wikingów?
    Po pierwsze w ww. ciągu imion Galla Anonima nie ma żadnych imion skandynawskich – to raz; a np. u Obodrytów mamy np. Nakona, co jeśli by przyjąć teorię słowiańskiej tradycji dziedziczenia imienia po ojcu matki, mogłoby świadczyć o związkach Obodrytów ze Skandynawami. Ruryk, Sineus i Truvor znani są z kronik Nestora. Z Polski znany jest tylko rzekomy Dago – Dagon. Dlaczego Gal a co gorsza i współcześni mu Piastowie tak by się wstydzili normańskiego pochodzenia – spokrewnienia z rzekomo potężnymi za czasów Anonima królestwami skandynawskimi ? Czy rzeczywiście były one te królestwa tak potężne, jak tego chcą skandynawscy uczeni – „pangermaniści”, skoro Gall nawet o nich nie słyszał ?
    A Dagon z „Dagome iudex” ?
    …a ma „ogromną literaturę” jak stwierdza prof. Jerzy Wyrozumski (więc i ja sobie pozwolę na komentarz „laika”).
    Dlaczego? A bo jest li tylko odpisem od oryginału, zrobionym po blisko 100 latach i to streszczonym (a przez ten czas zmienili się i skrybowie, i ich style pisania)… Wg najnowszej translacji (było ich kilka) zaczyna się tak: Podobnie w innym tomie z czasów papieża Jana XV Dagome sędzia (pan) i Ote (Oda) pani i synowie ich Misica i Lambertus (nie wiem z jakiego ludu [plemienia ?] ludzie, sądzę, że z Sandos [Sardyni] ponieważ [którzy] ci sądzeni są przez 4 sędziów)…” Dalej jest przekręcone Gniezno –„Schinesghe”. Ta sama nazwa zresztą używana jest do określenia Szczecina, a Olomunec został „Alemure”… Jednym słowem „pokręcenie z poplątaniem”… Ten dokument mówi nam więc tylko o przybliżonym obszarze Polski Mieszka i niczym więcej… Bo rzekomy sędzia z sag: Dag – Dagon nie występuje w żadnych innych źródłach.
    A czy złośliwy Thietmar nie nazwałby Mieszka, gdyby był Wikingiem, lub synem Wikinga – pogańskim bękartem, przybłędą, uzurpatorem, nie wypomniałby mu tego Kosmas i wielu innych. Czy nie wspomniałby o normańskim, pięknym przecież imieniu, gloryfikujący Mieszka Ibrahim ibn Jakub ? Dagome iudex to chyba więc nie Dagon a być może rzeczywiście „Ego mesco dux”. Liczba liter się przecież zgadza i podobieństwo jest uderzające. Ponadto jeżeli Mieszko wstydził się swego pogańskiego słowiańskiego imienia, to dlaczego je nadał swemu synowi i tym imieniem posługuje się w tak ważnym ww. dokumencie ? Istnieje co prawda i inne ostatnio proponowane (nie pamiętam już przez kogo) wytłumaczenie (i te musze podać by zachować bezstronność), że „Dagome” to zbitka : „Dago(-)mesco”…
    Gall zapisał: „Mieszko zwany z razu był imieniem innym”
    Ano…, wielu historyków prosiło: „o zachowanie dużej dozy krytycyzmu w stosunku do przekazów Gala Anonima…”, to raz, a dwa to, że równie dobrze te drugie imię to mógł być Dago jak i Mieczysław – imię „inne” w znaczeniu pełne, ukryte w „magicznie” chroniącym właściciela skrócie Mieszko.
    A Sigrida – Świętosława ? No to spróbujcie Państwo zmusić Skandynawa by poprawnie wypowiedział słowo Świętosława – „ś”, „ę”, „ł” w jednym słowie !; a doprowadzicie go do szewskiej pasji… Nie tylko w krajach skandynawskich i średniowieczu zmieniano zresztą imiona obcym dynastom i ich małżonkom, tak by sobie nie łamać języków.
    Co do córek Mieszka z jego związku z Geirą to rzeczywiście mogły się nazywać po skandynawsku. Jak słusznie zauważa prof. Urbańczyk: „wczesnośredniowieczne społeczeństwa nie były tak jednolite etnicznie jak się dziś sądzi.” – czyli nie stosowano kryterium narodowego w przyjmowaniu do społeczności i nadawaniu imion. Nie było narodu polskiego – Polski a jedynie dziedzina Lestka czy Mieszka.
    Wydaje się, że jednak wszystkie te rzekomo skandynawskie „księżniczki” miały i słowiańskie imiona i duże poczucie swego słowiańskiego pochodzenia… Np. Sygryda, (chyba już córka Dobrawy) nazwała jedną ze swych córek Świętosławą… Ponadto co ciekawe w Szwecji jako żona Eryka była Sygrydą – Storradą a jako żona Swena Widłobrodego – Gunhildą… Podobnie było z kolejną córką Adelajdą – jej imię dostosowano do tradycji i języka węgierskiego. Odwrotnie stało się w Polsce wiek później. Św. Kinga żona Bolesława Wstydliwego, dawniej nazywała się po węgiersku w sposób niemożliwy do wymówienia dla Słowian. Słowianin jej pierwotne madziarskie imię, bardzo ułomnie mógł odczytać co najwyżej tylko jako Kunegunda…
    A że Adelajda córka Mieszka miała jasne – „białe”, dla „smolistowłosych”, śniadych Węgrów, włosy ? No cóż Słowianie prapolscy także bywali „ludem jasnowłosym i niebieskookim”. Najpewniej te cechy nordyckie „Polan” to Gocko-Gepidzkie a może i dalekie celtyckie dziedzictwo? Ponadto ponoć nawet pierwotni Grecy byli typowymi nordykami jedynie z czasem uległymi „melanizacji”…
    Na to że nie był to wynik najazdu wskazuje zbyt wysoki obecnie ww. odsetek typu nordyckiego w populacji dzisiejszej Polski. Na Sycylii najechanej – kilkaset lat rządzonej przez Normanów, Nordycy to tylko ok. 5% dzisiejszego społeczeństwa !
    Wróćmy do tematu „normańskiego” pochodzenia późniejszych Polan.
    Na terenie Wielkopolski znaleziono, podobne jak na terenie całej słowiańszczyzny a zwłaszcza w okolicy miast ruskich – np. Kijowa, nazwijmy to „osiedla”, gdzie wstąpiło dużo czaszek typu nordyckiego, czyli tzw. długich. Najprawdopodobniej pochodzą one z IX i X wieku ale nie ma tutaj zgody – niektórzy mówią, że mogą być znacznie starsze, inni że pochodzą dopiero z początku X i XI wieku…
    Niektórzy naukowcy się tym „zachłysnęli” i twierdzą, jak dawniej np. Karol Szajnocha, że Mieszko był Wikingiem, że te „osiedla – obozowiska”, „podgrodzia” były zamieszkiwane przez jego drużynników, też wikingów – to te „oddziały pancernych” Galla Anonima. Tylko, że w tych obozowiskach w czasie archeologicznych wykopalisk stwierdzono też czaszki brachycefaliczne (szerokie a krótkie) i to wcale liczne… Zresztą był tam ponoć cały „galimatias” różnych czaszek niczym w obozie komandosów z Legii Cudzoziemskiej… – co wielu naukowców przyjmuje niechętnie i woli ten fakt „omijać” – ignorować. Także uzbrojenie było przeróżne i wcale nie przeważało pochodzenia skandynawskiego – np. miecze frankońskie z sygnaturami mistrzów nadreńskich, czy ich słowiańskie „podróby”; były wcale liczne. Zresztą obecnie wiele mieczów określanych dawniej jako skandynawskie, weryfikuje się – identyfikuje jako miecze frankońskie lub nawet słowiańskie. Dawniej bowiem każdy wzór plecionkowy „a nawet krzywoliniowy”, znaleziony na takim mieczu kończył pracę archeologa. Miecz „lądował” na półce z napisem: „normańskie”. Obecnie wiadomo jednak że rzeczone „plecionki” na mieczu, to ogólnoeuropejska „maniera” mistrzów wczesnego średniowiecza… Najbardziej jednak rzuca się w oczy w Polsce mała ilość znajdowanych, najbardziej, bo pochodzących z X-XII w., zaawansowanych w rozwoju hełmów normańskich, tzw. okularowych. Częstsze są, podobnie jak na terenie Czech, konstrukcje żebrowe co najwyżej z „nosalem”. Co ciekawe tzw. szłomy – szyszaki wielkopolskie określane często jako „ruskie”, mają miejsca na srebrne i złote ozdoby a nawet (i to całkiem duże) kamienie szlachetne.
    …A mnie się w tym miejscu od razu przypomina opis książąt bawarskich składających hołd zwycięskim wojskom Karola Wielkiego, opis w którym kronikarz zachwyca się ich wspaniale srebrzonymi, złoconymi hełmami, zdobnymi także bodajże ametystami…
    Są też i takie tego tłumaczenia tj. obecności czaszek szerokich – brachycefalicznych, że są to czaszki mongoloidalne a wiec najprawdopodobniej jeńców awarskich, połowieckich czy Pieczyngów (pomińmy tutaj spór o pochodzenie tych nacji – niektórzy twierdzą, że wszystkie 3 nazwy trzeba traktować synonimiczne). Tylko że czaszki te (zwłaszcza z terenów Polski) mają też podobnoż pewne nieznaczne cechy nordyckie, i najbardziej w związku z tym pasują to tzw. typu alpejskiego (i jego podtypów) – typu dominującego np. w Bawarii (i to nawet w obecnej!). Ba, w dzisiejszej Polsce te czaszki to ponad 15% wszystkich czaszek całej obecnej populacji (nordyckie to tylko ok. 10%). Pamiętajmy też, że wg większości historyków Bawarowie na swe obecne przedalpejskie siedliska przywędrowali najprawdopodobniej z terenu obecnych Czech. Ponadto wiemy z najnowszych badań, że Bawarowie koegzystowali na terenie południowych i zachodnich Czech (i koegzystują do dziś – 35% obecnej populacji Czech, najwięcej w Europie poza Bawarią, ma czaszki typu alpejskiego!) ze Słowianami…
    Ostatnie badania obozowisk Rusów owocują natomiast: nie mniej liczną niż skandynawska, ceramiką Słowian połabskich (kabłączki skroniowe) – Lutyków i Ranów… Znajduje się tam też liczniejsze co prawda dopiero w X-XI wieku, łodzie budowane bez udziału gwoździ i uszczelniane mchem a więc typowe dla Słowian nadbałtyckich ! Być może więc wówczas to Słowianie Połabscy a nie wikingowie, stanowili większość tzw. waregów…
    Czaszki długie z kolei, by jeszcze bardziej zagmatwać sprawę pochodzenia tych z Wielkopolski, to nie tylko domena Skandynawów – takie typu „nordyckiego” spotykano bowiem licznie wśród członków plemion germańskich, celtyckich (Galowie – blondyni z „Wojny galijskiej” Juliusza Cezara) już w czasach rzymskich – a więc z przed okresu najazdów wikingów na Europę a nawet wędrówki Herulów !
    „Mieszko I, jak i Bolesław Chrobry najczęściej mówili… …po niemiecku” – pisze A. Zieliński. Tylko czy po górno, czy dolno-niemiecku? Bo jak po górno- niemiecku, to tak samo jak ich najbliżsi sąsiedzi: Sasi i wszyscy od X (IX?) wieku do czasów ww. Husa, lepiej urodzeni Czesi; a jeśli dolno-niemiecku to Normanie… Ponadto Gall wymienia poza niemieckim, „nieznany obcy język”. Cóż dla cudzoziemca Galla mógł być to i dialekt czeski, tak jak dla dzisiejszych cudzoziemców, którzy poznali literacki język polski w stopniu podstawowym, góralska gwara jest nieomal obcym językiem…
    A „znaki runiczne” w naszych herbach – to miód na mą duszę – toż to ślady celtyckiej kultury ! Takie same ślady jak druidzi rządzący Wieletami, kult świętych gajów, strumieni, wprowadzanie się w „szał bojowy” muchomorami – że wymienię moje ulubione „poceltyckie” pozostałości w kulturze Słowian…
    Na koniec: „Silna władza monarchiczna” Alberta Brackmanna to nie tylko jednak normańska specjalność (zresztą w IX – XI wieku w Skandynawii często ulegająca silnemu rozdrobnieniu, i – jak w Norwegii, czysto nominalna) ale także i Germanów, Celtów, Franków, ludów turskich oraz… Słowian np. choćby Morawian i Wiślan, czy licznych plemion Słowian południowych…”

  39. c.d. Arkadiusza Semczyszaka:
    „Skoro nie podbój zewnętrzny to może podbój wewnętrzny był „kamieniem węgielnym” procesu wyłaniania się pra-Polski?
    A gdybyśmy mieli do czynienia z „klasycznym” podbojem wewnętrznym, to dlaczego Piastowie nie podbili najpierw najbliższych im sąsiadów, tych będących „w zasięgu wzroku”, tj. Pomorzan, plemion śląskich, Lubuszan; a podbijaliby odległe Pomorze Gdańskie, czy ziemie Wiślan ?
    Po drugie też: na terenie „państwa” Piastów, nie stwierdzono w źródłach wcześniejszego istnienia wyraźnych, tj. o długiej kilkusetletniej tradycji, odrębnych plemion. Moim zdaniem tych plemion po prostu nigdy nie było, bo nie zdążyły się w pełni wykształcić ! Prof. Urbańczyk twierdzi, że: „Nie było ani Pomorzan, ani Mazowszan…” i o Polanach – „Był to produkt propagandy średniowiecznej…” a „Nestor powielił błąd polskich kronikarzy”.
    Najwyższy chyba więc czas by po nowemu powtórnie spojrzeć na teorię rodową.
    Wg Nestora Polanie byli panami Kijowa i musieli go opuścić – musieliby więc stosunkowo niedawno (w porównaniu np. z Pomorzanami, plemionami połabskimi, śląskimi, czy czeskimi) zasiedlić ziemie obecnej Wielkopolski, ale być może i innych części przyszłego państwa Mieszka. Polanie nie występują jednak w tym czasie w żadnych innych źródłach paralelnych do Nestora. Natomiast powszechnie wiemy, że u Widukinda występują „Licikaviki” – Lestkowice – odpowiednio „Litzike” z nad Wisły u Konstantyna Profirogenety. Czy jest to plemię czy może raczej jedynie ród, co najwyżej grupa spokrewnionych rodów – taki „zaczyn” proto-plemienia ? Także zresztą plemiona ruskie mają często mało „plemienne” nazwy. Nestor np. pisze (cytuje z pamięci): „i najechał Igor gród Krywiczów”… Czy ta nazwa nie przypomina raczej dzisiejszego nazwiska rodowego?
    A podobnych „rodowych” nazw rzekomych plemion ruskich u Nestora jest wiele (np. Dregowicze, Radymicze, Wiatycze, czy Ulicze).
    Przyjrzyjmy się nazwom równie rzekomych plemion „polańskich”.
    Goplanie – czy to czasem nie są luźno powiązane rody osiadłe w okolicy jeziora Gopła (rzekomi późniejsi Kujawianie)? Gopło to zapewne nazwa pierwotnie germańska, później „zeslawizowana”. Jak wiemy nazwy hydrograficzne są bardziej trwałe niż inne geograficzne, i nie zmieniają się wraz ze zmianą mieszkańców terenów na których występują. Analogicznie: Wiślanie – to rody skupione wokół rzeki Viscla – nazwa wandalska; podobnie Ślężanie, Bobrzanie itd., itp. Etymologia tych nazw jest dla mnie laika, znakomicie inna niż np. Stodoran, Drzewian, Obodrzyców czy Ranów – nazw własnych niezależnych od aktualnych miejsc bytowania a więc typowych dla w pełni wykształconych plemion. Jak pisze Ibrahim ibn Jakub: Słowianie mieli tendencję do szybkiego dzielenia się na różne plemiona. Wniosek ? Na tereny stanowiące państwo Mieszka, Słowianie – późniejsi Polanie et consortes , musieli przybyć w krótkim czasie – niemalże w jednej grupie, i „niedawno” w stosunku do wizyty Idrahima ibn Jakuba – na marginesie sefardyjskiego Żyda handlującego ze Słowianami niewolnikami….
    Dlaczego jeszcze można podważyć teorię podboju wewnętrznego jako głównego czynnika sprawczego w tworzeniu państwa Polan ? Przecież tak działo się, tj. był podbój wewnętrzny, w państwie Wielkomorawskim, u Czechów (Przemyślidzi – Sławnikowice), na Rusi…
    No dobrze, ale nie działo się np. wśród Wieletów-Luciców-Lutyków, gdzie istniało teokratyczne quasi państwo – związek plemienny. Słowianie wybierali więc różne formy organizacyjne dla swych „państw”, zwykle mało scentralizowane – to fakt. Ponadto – jak pisze w swej książce „Cedynia 972” Paweł Rochala– „wystarczy spojrzeć na mapę Wielkopolski [X wiek] …że wobec gęstwiny osiedli ich mieszkańcy na horyzoncie najczęściej nie oglądali zwartej linii lasu…” – najprawdopodobniej w czasie panowania już nawet pierwszego Piasta, gęstość zaludnienia jego państwa była duża. Poszczególnych osiedli nie oddzielały zwarte kompleksy leśne. Wiemy też że w X wieku klimat był cieplejszy niż obecnie (źródła mówią o braku w tym czasie lodu na Grenlandii). Na terenie Polski np. Mazowsza istniały w X w. stepy a la sawanna; łatwe do pokonania piechotą, czy na wole.
    Pustynnienie klimatu najprawdopodobniej też zmusiło do emigracji ostatnie wielkie – chyba zdecydowanie największe, słowiańskie plemię (związek plemienno-rodowy?) proto-Polan.
    Na marginesie – jeszcze w IVw. p.n.e. istniało morskie połączenie między Morzem Białym a Kaspijskim (stąd foki Kaspijskie), które systematycznie wysychało, ale do inwazji huńskiej istniało jako trudny do przebycia system jezior i bagien.
    A czy rzeczywiście nie mieliśmy w państwie Piastów w ogóle do czynienia z podbojem wewnętrznym?
    Ależ owszem tak – po okrzepnięciu i zorganizowaniu „państwa” Mieszko zabrał się za „takowy”, tj. podbijanie najbliższych Polanom ziem pomorskich, połabskich i śląskich a nawet i dalszych – grodów czerwieńskich; Bolesław zaś sięgnął przecież po te grody a nawet przejściowo po Czechy i Morawy…
    Wiele więc faktów podważa zarówno teorie: ewolucji, podboju wewnętrznego jak i normańskiego najazdu, jako jedynego, bądź głównego, źródła powyższego, pierwotnego scalania „państwa” pogańskich Piastów.

  40. A dziękuję za zamieszczenie moich przydłuuuugich przemyśleń i chciałbym tylko jedną rzecz lepiej wyjaśnić opisać: odnośnie imienia Siemomysł – przecież to „imię” nigdy (?), jako jedyne z ww. legendarnych, nie powtarza się w dynastii Piastów – czy to na pewno jest – mogło by być imię? Ponadto wśród czeskich pierwszych na poły legendarnych Przemyślidów też mamy imiona brzmiące „przydomkowo” – opisowo, np. ww Gościwit, którego trudno zmieścić czeskim historykom w latach panowania (musiał by władać bardzo krótko lub wspólnie z Borzywojemi).
    Czyli Lestek, ten co o swojej „siemi” – rodzie (po)myślał – a więc stworzył jego potęgę…?

  41. tak myślałem o tym co powyżej „naskrobałem” intensywnie przez ostatnie dni, czytałem „literaturkę” i doszedłem do dalej (za daleko?) idących wniosków:

    – taa ww. kolejność imion (jeszcze raz przypomnę: Siemowit – założyciel – Pan rodu, a dopiero po nim Siemomysł – dosłownie: „myślący” o rodzie – czyli ten co o pomyślność, siłę rodu zadbał) jest tak bezwzględnie logiczna, że moim zdaniem na pewno nie może być dziełem przypadku!!!

    Najpewniej nie są to imiona – w najbliższych ich rzekomym właścicielom 6 pokoleniach (!) Piastów (od Mieszka I do Bolesława Krzywoustego) nie znamy przecież żadnego Piasta o takich imionach a nawet przydomkach!!!

    [Ich późniejsze użycie jest chyba li tylko pokłosiem „czytania” Galla przez piastowskich „dworaków”. Ponadto w czasach późnego rozbicia dzielnicowego (wówczas to na dworach książęcych na pewno znano już powszechnie kronikę Galla), imiona te (w brzmieniu: Ziemomysł, Ziemowit) obok Leszka, stały się rodzajem politycznego manifestu zaznaczającego piastowskie (królewskie?) pochodzenie ich właścicieli. Stawały się więc rodzajem „starożytnego” tytułu – „przepustki” do sprawowania władzy.]

    – a więc, czy mamy jak wyżej napisałem: władca, Pan rodu Lestek, ten co o swojej „siemi” – rodzie (po?)myślał – a więc ten co o pomyślność (!), siłę rodu zadbał – stworzył jego wielkość…

    – a może jednak: przy zapisie nie za-imiennym jw., a przed-imiennym, tychże „imion” -przydomków, mamy i inną możliwość:
    1. piast siemowit Lestek, i
    2. siemomysł Mieszko
    – a więc mielibyśmy: władcę, założyciela rodu Lestka… i twórcę pomyślności rodu Mieszka…

  42. Arkadiusz Semczyszak, straszne bzdury nasmarałeś, aż się nie chce komentować. Więc tylko jedna rzecz, obnażająca twoją ignorancję, napisałeś: >>odnośnie imienia Siemomysł – przecież to „imię” nigdy (?), jako jedyne z ww. legendarnych, nie powtarza się w dynastii Piastów<<

    1. Siemomysł, książę pomorski z 1046 r. (domniemany wnuk Mieszka I);
    2. Siemomysł syn Konrada Mazowieckiego (zm. 1241),
    3. Siemomysł, syn Władysława Odonica (zm. ok. 1235);
    4. Siemomysł kujawski (zm. 1287)

  43. Siemomysł, Siemowit i Leszek u Piastów pojawili się wtórnie – dopiero w dobie rozbicia dzielnicowego (przez ok. 300 lat w głównej linii NIGDY) po upowszechnieniu się na dworach piastowskich kronik Gala i Kadłubka – dodatkowo w formach zniekształconych – jako wynik czytania tych kronik. Przed Galem ich nigdy nie było. Wg G. Labudy (najnowsze wyd. Mieszko I) domniemany wnuk Mieszka I też najprawdopodobniej jest wynikiem czytania Gala… – interpolacją w przeszłość.
    A co do reszty „bzdur” to zgodzili się z nimi nawet bardzo znani nasi historycy – przeszedłem bowiem ostatnio na korespondencyjną dyskusję bezpośrednio z nimi, stąd brak mnie na „historycznych” stronach.
    Wyniki tej dyskusji opublikuję, gdy się choć w istotnej części ona skończy – drogi Józefie.
    Dochodzimy jednak już do konsensusów – istotnych wniosków:
    – z prawdopodobieństwem ok. 100% możemy stwierdzić: Mieszko nie był wikingiem, a najprawdopobniej mojmirowicem, wysokim urzędnikiem wielkomorawskim – być może nawet pochodzenia bawarskiego; lub bocznym zaginionym Przemyślidem…
    Nie było bowiem plemion protopolańskich – nasz rodowód, mówiąc w skrócie, jest „kozacki”. Ponieważ Kujawy to zawsze była „pustka” otoczona nieprzebytymi borami – świetnie nadawała się na miejsce schronienia dla różnorakich uciekinierów, nie lubiących np. dyscypliny zorganizowanego państwa – nie tylko Słowian; banitów (był nim np. Wichman), „infamusów”. Kujawy to więc taka „sicz” protopolańska (nazwę Polanie odnotowujemy na 100% przecież dopiero po 1000 r.).
    Ten sposób tworzenia etnosu skutkuje silnym wyrównaniem genetycznym. A np. Niemcy to ciągle zbiór 10 plemion (tak pisze prof. Krasuski w Historii Niemiec) – ich wyrównanie genetyczne jest znacznie mniejsze niż nasze.
    Nasze rzekome plemiona typu Dziadoszanie, Ślężanie, Pyrzyczanie to nazwy obce – sztucznie nadane przez sąsiadów („odgeograficzne”) niesformalizowanym – bez struktur plemiennych, grupom osadniczym…

    I to tyle na razie drogi Józefie…

  44. jeśli 1046 r. (Siemomysł pomorski) i 1115 (Leszek s. Krzywoustego) są „w dobie rozbicia dzielnicowego” to chyba słabo podstawówke odrobiłeś…


Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

Kategorie