Napisane przez: torlin | 06/04/2018

Prawdziwy Polak z rozwichrzonym włosem i boleścią na twarzy

Notka poświęcona Stokrotce, bo przypadkiem przypomniała mi bardzo fajny temat. Otóż treścią wpisu Stokrotki jest Krzemieniec jako miasto, a mnie w odpowiedzi przypomniał się Prawdziwy Polak Willibald Besser. Poczytać sobie możecie jak zwykle w Wikipedii, był Tyrolczykiem z Innsbrucku, studiował we Lwowie i w Krakowie, badał roślinność całej Małopolski, Podola i Wołynia, a w Wiedniu wydał dwutomowe dzieło opisujące rośliny Galicji, w którym ukazały się informacje o 24 roślinach przez niego odkrytych.

Czacki ściągnął go do Krzemieńca, do nowo założonego liceum, wykładał tam botanikę i współtworzył krzemieniecki ogród botaniczny. Willibald Besser był wielkim uczonym o europejskim znaczeniu, honorowano go tytułem „polski Linneusz”. Wyobraźcie sobie, że ogród botaniczny Bessera był jednym z najważniejszych i najciekawszych tego typu placówek w Europie, w 1824 roku liczył 8350 egzotycznych roślin różnych gatunków i odmian, 797 drzew i krzewów oraz 3500 roślin krajowych. Zielnik Bessera liczył 6 tysięcy zasuszonych roślin – sklasyfikowanych i naukowo opisanych.

O Liceum Krzemienieckim na pewno wszyscy słyszeli, zwane było „Atenami Wołyńskimi” lub „Oksfordem nad Ikwą”, szkoła promieniująca polską kulturą na wszystkie ziemie Wołynia i Podola (i typowe rozterki administracyjne, dlaczego my – Krzemieniec – jako Wołyń należymy do obwodu tarnopolskiego, który jest Podolem). W 1831 roku car zlikwidował Liceum jako forma zemsty za Powstanie Styczniowe, wszyscy profesorowie razem z biblioteką, zbiorami muzealnymi, gabinetami pomocy naukowych, znakomitą kolekcją starożytnych numizmatów oraz świetnymi rysunkami zostali przeniesieni do nowo założonego Uniwersytetu Św. Włodzimierza w Kijowie. W 1836 roku car dokonał rzeczy strasznej, wywiózł cały park botaniczny z Krzemieńca do Kijowa. Eseista Włodzimierz Paźniewski tak opisuje tę chwilę w swojej „Deportacji ogrodu”:

„Transport wykopanych drzew, krzewów i roślin odbył się według wojskowych przepisów, które po upadku powstania regulowały wędrówkę katorżników na Sybir. Obowiązujące prawo nic nie mówiło, jak postępować z drzewami przeznaczonymi do wywózki i oficer kierujący deportacją musiał polegać na własnym doświadczeniu. Doskonale wiedział, że w takich okolicznościach najważniejsze jest utrzymanie porządku. Pisarz pułkowy dokładnie kaligrafował łacińskie nazwiska i imiona wywożonych drzew i krzewów. Po wielu dniach żmudnej pracy żołnierze piechoty załadowali ogród na długi sznur furmanek, oficer na koniu z obnażonym pałaszem wyznaczył postoje i etapy, następnie podniósł do góry rękę, woźnice zacięli konie i kawalkada wolno ruszyła w drogę.

Na czele, jak przewidywał regulamin, jechała kibitka, ostro pobrzękując dzwonkami, zaś obok furmanek szli żołnierze ze sztykami na karabinach. Milczący przechodnie przystawali na ulicach. Tylko od zabudowań licealnych biegł za konwojem pewien starszy mężczyzna w tużurku, z długim rozwianym włosem, który coś do siebie wołał. To oszalały z rozpaczy profesor botaniki, Willibald Besser, odprowadzał swój ogród daleko za miasto. Wywiezienie ogrodu botanicznego do Kijowa miało w rosyjskich zamiarach stanowić definitywny kres intelektualnego Krzemieńca”.

Być może tak było, być może nie, mnie się wydaje, że Obywatel Paźniewski urodzony w 1942 roku, tyle wie na ten temat, co i ja. Jedno mi się nie zgadza jednak całkowicie, Willibald Besser został przeniesiony przez cara do Kijowa w 1834 roku i prowadził wykłady do 1838 roku, to nie wiem, czy rzeczywiście wyrywał sobie włosy z głowy przy „deportacji” ogrodu w 1936. Ale tak kochał Krzemieniec, że wrócił do niego na rok przed śmiercią.

Ciekawym przyczynkiem do historii Willibalda Bessera był fakt przyjaźni z Wawrzyńcem Czekanowskim, honorowym pomocnikiem przy gabinecie zoologicznym w liceum. W 1833 roku urodził się Wawrzyńcowi syn Aleksander i na prośbę ojca Willibald Besser został jego ojcem chrzestnym, a ponieważ Czekanowscy już rok później przenieśli się do Kijowa, i Aleksander w tym właśnie mieście chodził do liceum, Willibald Besser zdołał zaszczepić w młodym chłopaku zainteresowania przyrodnicze. A o wielkim „polskim Polaku” – Aleksandrze Czekanowskim – to chyba wszyscy słyszeli.


Odpowiedzi

  1. Nie wiem, nie znam się 😉

    Ale w 1831 r. to car w ramach zemsty raczej nie za powstanie styczniowe likwidował 😉

    Ciekawa historia.

  2. Strasznie Cię przepraszam Gszczepa, a za jakie? Listopadowe?

  3. No i superkompromitacja Torlina – oczywiście było to na fali represji polistopadowych, pomyliłem powstania. Bardzo Cię Gszczepa przepraszam. Ale cóż, ten się nie myli, co nic nie robi. Sorry.

  4. Przynajmniej wiesz że Twoje wpisy są uważnie czytane 😉

  5. Stokrotka dziękuje i prosi o podanie kto jest malarzem obrazu.

  6. Stokrotko!
    To nie jest obraz, tylko rysunek w gazecie. Marek Szyszko.
    Szkoda, że ani jednego słowa na temat profesora. No cóż – nie można mieć wszystkiego.
    ———–
    Dzięki Gszczepa! Piszesz: „Twoje wpisy są uważnie czytane” – przez Ciebie – tak.

  7. Pomijając naprawdę drugorzędne myłki z powstaniami, tekst niezmiernie pouczający i pozostający w zadziwiającej korelacji z tekstem Vulpiana o innym wybitnym „polskim przyrodniku”, Forsterze…:)
    Kłaniam nisko:)

  8. Torlinie!
    Pewnie, że nie można mieć wszystkiego.
    Ale można mieć cierpliwość.
    Co chciałeś żebym napisała? Przecież to jest Twoja notatka i tylko w nawiązaniu do mojego tekstu o Krzemieńcu. To Ty masz te wiadomości o Profesorze, który nie będąc Polakiem był Prawdziwym Polakiem. Ja tylko o nim słyszałam bo przewodniczka po Krzemieńcu /Polka Halina Haśkiewicz/ opowiadała nam między innymi i o nim w czasie zwiedzania zabudowań Liceum Krzemienieckiego.
    A sam ogród dendrologiiczny założył inny profesor Liceum – Franciszek Szeyt a profesor Besser go rozbudował i wzbogacił. No i potem go ratował.

    Jeśli jeszcze Cię interesuje cały Krzemieniec nad Ikwą- to zapraszam do przeczytania drugiej części mojego terkstu.

  9. Bardzo dziękuję za ciekawy artykuł. Żałuję, że niewiele się mówi o Panu Besserze w ogólnie pojętej historii polskiej botaniki, czy polskiego ogrodnictwa. Chciałam napisać coś miłego, bo tu w komentarzach, to sami smutni tetrycy z przerośniętym ego.
    Serdecznie pozdrawiam i przesyłam pozytywne wibracje.


Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

Kategorie