Napisane przez: torlin | 25/06/2010

Została przekroczona jakaś granica

Patrice Evra urodzony w Senegalu

Bardzo rzadko łamię zasadę trzech dni, w których daję nową notkę. Również bardzo rzadko wypowiadam się na tematy bieżące. Ale znowu jeden artykuł mnie do tego zmusił, zaczyna wychodzić na moje.

Zawsze protestowałem przeciwko spoglądaniu na świat w tonacji czarno – białej, wszystko albo nic. W przypadku spraw rasowych takimi zwolennikami myślenia „my się niczym nie różnimy” są zawsze zwolennicy lewej strony i poprawności politycznej. Każde wspomnienie na temat innego koloru skóry natychmiast zripostowane było kontrą. Rozmawialiśmy na ten temat, ja tylko wspominam tę dyskusję.

Pisałem również, że nie ma możliwości zaadaptowania w państwie europejskim ludzi o innym spojrzeniu na kulturę, innych zwyczajach i metodach postępowania. I trzeba podkreślić, że olbrzymia różnica jest pomiędzy Stanami Zjednoczonymi i Europą, tam Meksykanin po przeczołganiu się tunelem na stronę amerykańską owija się w gwiaździstą flagę, śpiewa „The Star-Spangled Banner” i aby zdobyć obywatelstwo idzie ginąć w Afganistanie. Do Europy się ucieka, ale się ją nienawidzi. Oriana Fallaci pisała prawdę i tylko prawdę.

Pisałem też o książce Zadie Smith „Białe zęby”, gdzie ona – dziecko Anglika i Jamajki – pisała wyraźnie, że nie mają możliwości przetrwania ludzie o ciemnym kolorze skóry w Europie, albo muszą zniszczyć własną kulturę i zwyczaje, albo się zradykalizować. Dotyczy to również muzułmanów.

Zawsze mnie dziwiło, że podchodzimy normalnie do sytuacji, w której w mistrzostwach Europy w lekkiej atletyce na pudle stoją trzy europejskie sztafety 4 x 100 metrów, a cała dwunastka jest czarna. Uważałem, że nastąpiło przekroczenie jakiejś granicy, a coraz większa popularność frontów narodowych jest skutkiem tego wszystkiego.

Yoann Gourcuff

I wybuchła afera we Francji. Reprezentacja, po odpadnięciu w I rundzie z mistrzostw świata, skłócona z trenerem i pomiędzy sobą, złożona właściwie z czarnoskórych zawodników, zaczęła pokazywać bardzo brzydkie oblicze. Kapitan trójkolorowych Patrice Evra demonstracyjnie nie śpiewa „Marsylianki”, a cała reszta obrażona jest na Yoanna Gourcuffa.

Nie ukrywam, że dla mnie oburzającą stroną w sporcie są „naturalizowane naturszcziki”, i nie dotyczy to tylko spraw rasowych, przecież pięknym przykładem jest Toni Sailer, czysty Austriak, a reprezentant Liechtensteinu. Poszczególne reprezentacje zaczynają być bez sensu, gdy w niej występują jedynie i wyłącznie naturalizowani obywatele. Nie ukrywam, że cieszyłem się obłudnie z Olisadebe i Rogera, ale mimo wszystko zawsze uważałem to za dziwne. Została przekroczona jakaś granica.


Odpowiedzi

  1. zgodzę się z Tobą w kwestii reprezentacji i nie chodzi nawet o kolor skóry – reprezentacja Niemiec, kiedy wygrywała, to w Niemczech komentowano, że zawodnicy niemieccy są w świetnej formie. Kiedy przegrali – mówiono, że dwaj Polacy w drużynie grali bardzo słabo…

  2. Kluby piłkarskie sobie zawodników kupują bez patrzenia na narodowość, a reprezentacje narodowe… też kupują, płacąc obywatelstwem. Zgadzam się, to jest śmieszne i żałosne.

  3. Okrom wielu inszych pogrzebanych z rozbiorami spraw, tej której mi dziś niemało żałować przychodzi to i ta, że Najjaśniejsza Rzeczypospolita wszelkich po temu miała szans i prospektów, by Europie nowocześnie się budzącej wzór państwa pokazać, gdzie się, mimo kwasów przeróżnych, przecie umieli w jakiej takiej żyć zgodzie katoliki z kalwinami i lutrami, zasię prawosławnemi i muślimańskim tatarstwem… I owi muślimanie naszy jakiem to jednak niepojętem dziś sposobem się do najżywszych umieli liczyć patryjotów, własnem sumptem pułki ułańskie wystawiając od Napoleona czasów po wrześniową tragedię… Wielce by to był dla świata interesujący experiment, jakiem by się na dziś ten polski asymilacyi model okazał, by mu jeno przetrwać dozwolono. Pewno, że mi kto zaraz może tu jakie niechęci wzajemne czy i tumulty wypomni mniejsze czy większe, aleć to nie myśmy się lat dziesiątkami o to, czy insze słowo w wyznaniu wiary, czy o parę kropel wina przy komunijej pitego, wyrzynali…
    Kłaniam nisko:)

  4. Witajcie
    Sport współczesny jest od lat nonsensem a ostatnio przybiera formy szczególnie groteskowe. Akurat felieton poświęciłeś Torlinie nacjonalistycznemu wymiarowi dyscyplin grupowych odwołujących się do kolektywizmu. Ten substytut dobrego samopoczucia, który spływa z racji np kopania piłki przez wybranych na ich zakompleksiałych fanów jest w moim odczuciu wyjątkowo śmieszny.
    Ale to nic nowego – przypomnę tylko znaczącą rolę reprezentacji piłkarskiej w propagandzie sukcesu dekady Gierka. Z tym, że wtedy przynajmniej narodowościowo i rasowo miało to jakieś uzasadnienie i były podstawy do tego by wyć z entuzjazmem, że „Polak potrafi”.
    Teraz istnienie drużyn narodowych jest całkowitym nonsensem i trzeba być tępym kibicem by uwierzyć, że drużyna złożone z najrozmaitszych najmitów w jakiś sposób symbolizuje naród. Choć akurat w przypadku Polski, której nie stać na zakupy najmitów związek między osiągnięciami drużyny piłkarskiej i narodu jest mniej więcej jasny.
    Choć można też patrzeć na to inaczej i czerpać satysfakcję z siły nabywczej narodu. Otóż sami nie musimy grać, męczyć się, biegać, trenować bo stać nas na zakup odpowiednich najmitów. Przypomina mi to starych, bogatych, zachodnich emerytów, którzy u kresu życia zdobywają Himalajskie szczyty. Stary człowiek po prostu płaci i zostaje wniesiony w asyscie lekarza i pielęgniarek wysoko do góry.
    Dziwię się tylko, że tak banalne usługi wywołują tak silne emocje
    Pozdrawiam

  5. Hotchillistory!
    Witam Cię, masz rację. Nie wiem, czy zauważyłaś, ale winni są zawsze obcy, a w wielu wioskach innych krajów obcym można być i mieszkając w nich kilka pokoleń. Przyznam się szczerze, że wszedłem do Twojego blogu i się zaczytałem.
    Jurgi!
    A jest rzecz, która doprowadza mnie do jeszcze większej pasji – to jest kupowanie występów w ligach, i to można robić oficjalnie. Jakaś drużyna nie awansowała w sposób sportowy do ekstraklasy – nie ma sprawy – sponsor wyciąga pieniądze i już drużyna jest w ekstraklasie.
    Wachmistrzu!
    Jesteśmy pod tym względem podobni, ja też jestem dumny z I Rzeczpospolitej, z jej administracji, sądownictwa, tolerancji i religijnej, i językowej, i narodowościowej. Tylko w takim kraju można było wchłonąć 100.000 staroobrzędowców i właściwie tego nie zauważyć.
    Kartko!
    Ale też można to samo powiedzieć o klubach piłkarskich, w takim Arsenalu np. były momenty, w których w drużynie nie grał ani jeden Anglik. Mój ojciec mający 90 lat mówi: „Co mnie wiąże z Polonią Warszawa, której kibicuję, to jest po prostu dowolna zbieranina pod nazwą klubu”.
    I trzeba do tego dodać kiboli.

  6. Tak, zauważyłam. Będąc socjologiem ciężko nie zauważyć 😉 nawet będąc rodowitym np. Polakiem można nie pasować do danego otoczenia i też być naznaczanym.

    I miło słyszeć, że ktoś się zaczytał w moim potoku emocji i myśli (moja próżność cieszy się niezmiernie). Zapraszam po ciąg dalszy 🙂

  7. Podpisuję się pod Kartką.

    PS. A zdjęcia dobrane tendencyjnie 🙂

  8. Zdjęcia są dobrane tendencyjnie.
    Punkt pierwszy – prawdziwy Francuz urodzony w Dakarze, będąc kapitanem reprezentacji Francji, demonstracyjnie i tendencyjnie nie śpiewa „Marsylianki”, dając wszystkim do zrozumienia, że w dupie ma Francję,
    punkt drugi – w kolorowej reprezentacji Francji najbardziej znienawidzony jest biały zawodnik.
    Ja zawsze twierdziłem, że Murzyni są większymi rasistami niż my.

  9. hotchillistory napisal: ” Kiedy przegrali – mówiono, że dwaj Polacy w drużynie grali bardzo słabo”

    niestety przegranego meczu z Serbia nie widzialem (praca 😦 ), ale widzialem komentarze pomeczowe i czegos takiego w tej formie nie uslyszalem. chyba koloryzujesz. (?)

  10. Torlinie, ocierasz sie o granice demagogii.

    nie ma jednej kultury europejskiej, nie ma nawet jednej kultury narodowej jakiegos panstwa, a od
    kiedy to glosne, demonstracyjne spiewanie
    hymnu jest miara bycia dobrym obywatelem?
    ( lub nie rasista )

  11. rysberlin
    „w tej formie nie słyszałem” – nie dziwne, gdyż to było napisane w prasie niemieckiej, nie w TV ani Radiu. Tytułu Ci niestety nie podam, bo nie był to research badawczy, a jedynie pobieżny przegląd prasy i nie szykowałam się na to, że będę potem z tego odpytywana. A koloryzuję w życiu nie raz, gdyż czarno-biały świat jest nudny, aczkolwiek Twój zarzut w kontekście mojego wpisu tutaj nie za bardzo mi się podoba… to takie nieeleganckie jakoś.

  12. Torlinie, kiedy przez kilkaset lat łapano czarnych ludzi w Afryce, później pakowano ich jak sardynki na brygi (gdzie marli jak muchy), a następnie esksploatowano niewolniczo w katorżniczej pracy w koloniach, to oczywiście wszystko odbywalo się „w granicach”.

    Teraz, gdy jacyś kolorowi zabarwiają różne dróżyny dużych, bawiących się w sportowców, chłopców, którzy czasem się poprztykają, to te granice wg Ciebie są przekraczane.
    Czy nie uważasz, że burzysz nieco proporcje?

    Ja zawsze twierdziłem, że Murzyni są większymi rasistami niż my
    Jacy „Murzyni” i jacy „my”?

    (Powiedz mi szczerze, ilu znasz – osobiście – Murzynów?
    A ilu białych, od których słyszałeś rasistowskie poglądy?
    Których jest więcej?)

  13. Mógłbym Wam Rysberlinie i Amicusie odpowiedzieć tym samym, że ocieracie się o granice demagogii. Ja zresztą świetnie znam te argumenty, ludzie z poprawnością polityczną na ustach bardzo często je wysławiają. Ale mam do Was pytania w związku z Waszymi komentarzami?
    1. Co mają brygi pełne niewolników do Senegalczyka urodzonego w Dakarze? Czy on ma mieć jakieś ulgi z tego powodu? To Niemcy powinny mieć plusy dodatnie od Rzymu, że kiedyś Germania była podbijana przez Tyberiusza.
    2. „od kiedy to głośne, demonstracyjne śpiewanie
    hymnu jest miarą bycia dobrym obywatelem”? Moim zarzutem było demonstracyjne nieśpiewanie, a to jest jednak coś innego, niż Wy piszecie.
    3. „nie ma jednej kultury europejskiej” – jest, ogólna, z dużymi wewnętrznymi różnicami, ale jest. Mimo, że jestem niewierzący uważam, że jest to teren kultury chrześcijańskiej. Różnice pomiędzy Portugalczykami, Islandczykami, Serbami czy Norwegami jest mniejsze niż pomiędzy nimi a np. Kongijczykami, Surinamczykami czy Arabami z Arabii Saudyjskiej. Że taka kultura istnieje widać dokładnie, jak tworzy się Unia Europejska, ale taka naprawdę, i jak nie pasuje Turcja do niej.
    4. Wiadomo świetnie, że jak mieszkam wśród białych, to znam więcej powiedzeń rasistowskich z ich ust. Moje przykre doświadczenia związane są z inną grupą narodowościową, Arabami, ich fundamentalizm poznałem podczas wspólnej pracy w Austrii przez wiele miesięcy.

  14. Jak na razie wniosek z dyskusji jest jeden – współczesny sport a szczególnie dyscypliny zespołowe wyzwalają nacjonalizm i rasizm. Już w samej nazwie – drużyny narodowe – to jest wyeksponowane. Jaka to jest drużyna narodowa skoro składa się z przekupionych (szmal, obywatelstwo) obcokrajowców? Trudno się dziwić, że ludzie ci w przypadku porażki stają się kozłami ofiarnymi nacjonalistów lub rasistów dla których satysfakcji ich wcześniej kupiono. Te drużyny mają de facto charakter ponadnarodowy, globalny i tak powinny być traktowane. Po diabła utrzymywać coś takiego jak reprezentacje narodowe? Liczy się jakość piłki a nie zapis genetyczny piłkarzy.
    Pozdrawiam

  15. Rano wyczytany dowcip rosyjski:
    – Japończycy to jednak rasiści…
    – Jak to?
    – Zobacz na ich drużynę piłkarską. Ani jednego Murzyna!

  16. hotchillistory, za niezamierzona nieeleganckosc
    przepraszam 🙂

    co do slow ” (…)że dwaj Polacy w drużynie grali bardzo słabo…”, szkoda, ze nie masz linki do
    oryginalu.

  17. Torlinie, to nie poprawnosc polityczna, tylko codzienne zycie w roli „integrujacego sie”

    po prostu mysle i zyje inaczej 🙂

  18. pak4 🙂 😀 😆


Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

Kategorie